2:2, 1:1, 1:3 - takie wyniki zanotował Juventus Turyn w Serie A przed finałem Pucharu Włoch. Nikt w klubie nie bił na alarm, mistrz nic wielkiego nie przegrał w te trzy tygodnie, ale trener Massimiliano Allegri był świadomy, że pora na pobudkę. Na trzy dni skoszarował swoją drużynę, a ta wyszła na boisko skoncentrowana, skuteczna i zagrała na początku z takim pazurem, jaki kibice widzieli w meczach z FC Barcelona czy AS Monaco.
Po 25 minutach Juventus Turyn prowadził 2:0, a gole zdobyli nominalni obrońcy. Dani Alves popisał się wzorowym technicznie półwolejem, a Leonardo Bonucci wykorzystał doświadczenie przy okazji stałego fragmentu. Przy obu trafieniach asystował Alex Sandro. Głośne brawa zebrał Alves, którego wkład w ostatnie sukcesy Juventusu jest nie do przecenienia.
Groźni byli nie tylko obrońcy. Lazio Rzym poczuło argentyńską siłę Gonzalo Higuaina oraz Paulo Dybali. Weteran i młodzian nie zdobyli gola tylko wskutek interwencji Thomasa Strakoshy. O tym jak wyglądał początek meczu najlepiej świadczy zmiana Simone Inzaghiego w 21. minucie. Lazio musiało gonić Juventus, a jego trener wprowadził obrońcę Stefana Radu za kontuzjowanego pomocnika Marco Parolo.
Lazio nie zagrało dramatycznie źle. Kilkakrotnie kotłowało się w polu karnym Juventusu. Balde Diao Keita strzelił z ostrego kąta w słupek, Ciro Immobile chybił z bliska "szczupakiem", a tuż przed przerwą Neto zatrzymał uderzenie Sergeja Milinkovicia-Savicia. W meczu z jedną z najlepszych defensyw na świecie trzeba wykorzystywać takie szanse.
ZOBACZ WIDEO Piotr Gruszka: Pomogę De Giorgiemu doświadczeniem, wiedzą i energią
"Simo" Inzaghi miał kwadrans na wymyślenie czegoś genialnego. Na ławce rezerwowych Lazio czekali Felipe Anderson oraz Alessandro Murgia. Młody szkoleniowiec rozmawiał długo z podopiecznymi w szatni i wstrzymał się z wprowadzeniem Andersona do 53. minuty.
Juventus przekazał pałeczkę Biancocelestim i kazał im atakować pozycyjnie. Lazio rozgrywało jałowo i większość podań wymieniało na własnej połowie. Strzały oddali przed 60. minutą Anderson i Immobile, ale Neto nie pozwolił im na zdobycie gola. Tak mijał czas i stało się jasne, że finał jest rozstrzygnięty. Przypominał się poprzedni mecz Lazio z Juventusem, w którym Stara Dama prowadziła 2:0 po 17 minutach i później kontrolowała wydarzenia.
Wiara w Rzymie zgasła. Choć formalnie gospodarzem finału był Juventus, to na trybunach dominowali oczywiście kibice Lazio. Niewiele już zmienił ostatni rezerwowy Luis Alberto. Biancocelesti przegrali 0:2 drugi finał Pucharu Włoch z rzędu. Ponownie z Juventusem.
Turyńczycy obronili trofeum i wykonali pierwsze z trzech zadań na 20-dniowy "mini-sezon", o którym wspominał Allegri. Przed Juventusem jeszcze szansa na przypieczętowanie zwycięstwa w Serie A i wygranie Ligi Mistrzów.
Juventus Turyn - Lazio Rzym 2:0 (2:0)
1:0 - Dani Alves 12'
2:0 - Leonardo Bonucci 25'
Składy:
Juventus: Neto - Andrea Barzagli, Leonardo Bonucci, Giorgio Chiellini, Alex Sandro - Tomas Rincon, Claudio Marchisio - Dani Alves, Paulo Dybala (78' Mario Lemina), Mario Mandzukić - Gonzalo Higuain.
Lazio: Thomas Strakosha - Bastos (53' Felipe Anderson), Stefan de Vrij (69' Luis Alberto), Wallace - Dusan Basta, Marco Parolo (21' Stefan Radu), Lucas Biglia, Sergej Milinković-Savić, Senad Lulić - Ciro Immobile, Balde Diao Keita.
Żółte kartka: Dani Alves (Juventus).
Sędzia: Paolo Tagliavento.