Odkąd w 2014 roku Dariusz Mioduski zainwestował w Legię, ta zdobyła dwa z trzech możliwych do zdobycia mistrzostw Polski, ale twarzą tych sukcesów był pełniący funkcję prezesa Bogusław Leśnodorski. Od 22 marca Mioduski jest jedynym właścicielem i zarazem prezesem klubu i chce zacząć swoją kadencję z przytupem, czyli od obrony mistrzowskiego tytułu.
- Wszyscy o tym wiedzą. Ale nie chodzi o mnie jako prezesa, tylko o Legię. Zawsze musimy walczyć o tytuł, ale w tym roku jest to dodatkowo ważne, bo od następnego sezonu awans do Ligi Mistrzów będzie o wiele trudniejszy - mówi Mioduski "Przeglądowi Sportowemu".
Właściciel Legii pragnie zdobycia mistrzostwa, choć podziela niepopularną opinię, że z ekonomicznego punktu widzenia nie jest to najlepsze rozwiązanie: - Mistrzostwo skutkuje ujemnym bilansem finansowym dla klubu, bardziej opłaca się... nie być mistrzem, ale to bez znaczenia. To dla nas furtka do Ligi Mistrzów. Pieniądze na premie też się znajdą.
Nowy prezes stołecznego klubu zapewnia, że latem może dojść do przebudowy, choć nie gruntownej, zespołu.
- Będzie rotacja, ale ona nie może być szalona. Zawsze sprzedaje się najlepszych, a nie najgorszych. Za nich trzeba uzyskiwać środki, które pozwolą sprowadzić zastępców. Jeśli, nie daj Boże, nie zdobędziemy mistrzostwa, to presja na zmiany będzie większa. Jeśli się uda, będziemy wzmacniać skład, a nie osłabiać - mówi Mioduski.
ZOBACZ WIDEO Remis, który może pozbawić ich podium. Zobacz skrót meczu Sevilla FC - Real Sociedad [ZDJĘCIA ELEVEN]