Pech Juliana Alvareza zaważył w serii rzutów karnych w spotkaniu Atletico z Realem Madryt w 1/8 Ligi Mistrzów. Argentyńczyk poślizgnął się i wykonał karnego niezgodnie z przepisami. Szymon Marciniak nie uznał gola. Zgodnie z regulaminem zawodnik Atletico nie miał już możliwości powtórzenia strzału. Real awansował do ćwierćfinału rozgrywek.
Na pierwszy rzut oka widać, jak Alvarez traci równowagę i ślizga się na murawie. Dopiero szczegółowe powtórki w zwolnionym tempie pokazują, że doszło do błędu technicznego zawodnika.
Dowiedzieliśmy się, jak wyglądały kulisy tej sytuacji. Szymon Marciniak już z perspektywy boiska zwrócił uwagę, że mogło dojść do naruszenia przepisów. Doszło do konsultacji arbitra z asystentami w wozie VAR i szybkiej weryfikacji.
To zaważyło
Sędziowie VAR mieli do dyspozycji ponad dwadzieścia kamer do analizy. Skupili się przede wszystkim na ujęciach zza bramki: z górnej oraz dolnej kamery, a także tej zza pleców Alvareza. Dwie ostatnie dysponowały funkcją "super slow motion" pozwalającą na maksymalne zwolnienie akcji. I to te ujęcia zaważyły na decyzji, dlatego zapadła tak szybko, a nie jak zazwyczaj, po kilkuminutowej weryfikacji.
W taki sposób zespół sędziowski znalazł dowód na to, że doszło do przekroczenia liczby kontaktów przy rzucie karnym wykonywanym przez Alvareza. W rozgrywkach Ligi Mistrzów nie ma mikrochipu w piłce, jak choćby podczas mistrzostw Europy w Niemczach w 2024 roku. Sędziowie mogli ocenić sytuację jedynie po analizie wizualnej.
Jak słyszymy, okazuje się, że zawodnik Atletico dotknął piłkę aż trzy razy! Zanim oddał strzał, zrobił to lewą nogą, która poślizgnęła się na murawie, następnie uderzył prawą, a piłka jeszcze musnęła lewą nogę, a następnie wpadła do bramki.
W skrócie: Alvarez dotknął piłkę lewą, prawą oraz ponownie lewą nogą.
Aquí una mejor toma del polémico penal de Julián Álvarez.
— Antonio de Valdés (@adevaldes) March 13, 2025
Toca el balón dos veces??
pic.twitter.com/VAyoETd9lV
Sytuacja była zero-jedynkowa, ale trudna do oceny. Dodatkowe kontakty piłkarza Atletico były minimalne i subtelne. Sędziowie VAR oglądali tę akcję kilka razy, z kilku kamer. Dopiero taka analiza określiła, czy piłka zmieniła kierunek.
Bezduszny przepis
Sytuację ocenił na naszych łamach były sędzia międzynarodowy Michał Listkiewicz. - Szymon nie miał wyboru. To przepis surowy, wręcz anachroniczny. Ale to nie moja decyzja, czy Marciniaka, a regulaminu - wyjaśnia.
- Moim zdaniem powinno się zmienić interpretacje takich sytuacji i postępować zgodnie z duchem gry. Cóż, to bezduszny przepis - podsumował Michał Listkiewicz.
W ćwierćfinale Ligi Mistrzów Real Madryt zmierzy się z Arsenalem.