Na Santiago Bernabeu Real Madryt pokonał Atletico Madryt 2:1 i z niewielką zaliczką przystępował do środowego spotkania. W rewanżu "Los Rojiblancos" zwyciężyli w regulaminowym czasie gry 1:0, dlatego konieczna była dogrywka. Ona także nie przyniosła rozstrzygnięcia, dlatego potrzebna była seria rzutów karnych. Z 11. metra lepiej strzelali piłkarze "Los Blancos" i to oni awansowali do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.
Najwięcej emocji wzbudziła decyzja Szymona Marciniaka, który nie uznał gola zdobytego z rzutu karnego przez Juliana Alvareza. Polski arbiter anulował to trafienie, bo Argentyńczyk dotknął piłki dwukrotnie podczas strzału, co w świetle obowiązujących przepisów nie jest dozwolone. W serii "jedenastek" Real zwyciężył ostatecznie 4:2.
ZOBACZ WIDEO: Tak strzela syn legendy. Stadiony świata!
WP SportoweFakty poznały kulisy podjęcia decyzji przez Marciniaka i były aż trzy kontakty Alvareza z piłką (więcej tutaj).
Hiszpański dziennik "Marca" przekazał, że Alvarez nie mógł się pogodzić z tą decyzją. Po analizie VAR Marciniak otrzymał informację, że gol został zdobyty nieprzepisowo. Został więc anulowany.
- Nie czułem, że dotknąłem piłki - powiedział Alvarez swoim kolegom z drużyny.
Decyzja VAR wywołała zdziwienie w szatni Atletico. Alvarez stwierdził, że piłka poszła tam, gdzie chciał, a bramkarz Realu Thibaut Courtois został zmylony i rzucił się w przeciwną stronę. Brak wyraźnego nagrania sytuacji tylko zwiększył frustrację zawodnika i jego drużyny.
Podczas konferencji prasowej nie wytrzymał trener Diego Simeone. - Widzieliście to? Co widzieliście? Dotknął piłki czy nie? - pytał poirytowany dziennikarzy (więcej tutaj).
Real Madryt awansował do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, w którym czeka go w kwietniu dwumecz z londyńskim Arsenalem.