Bieżący sezon jest dla sosnowiczan bardzo udany, w Pucharze Polski doszli do ćwierćfinału (gdzie ich rywalem jest Cracovia), a w ligowych rozgrywkach notowali dobre wyniki. Ostatnio seria ich zwycięstw wynosiła pięć meczów, lecz mieli również inną passę, w dodatku bardziej imponującą.
Mianowicie Zagłębie Sosnowiec nie przegrało od szesnastu wyjazdowych spotkań, wliczając w to pojedynki Pucharu Polski i ligowe, w tym te z poprzedniego sezonu. Ta seria padła w Ząbkach, gdzie w sobotę zdecydowanie lepsi okazali się gospodarze. Dolcan zwyciężył 4:1, a przyjezdni nie zdobyli nawet bramki, gdyż w 71. minucie Szymon Matuszek zaliczył samobójcze trafienie.
- Cóż, takie mecze też trzeba przeżyć. Zostaliśmy mocno skarceni - przyznał szczerze trener byłego już lidera I ligi. - Absolutnie nie mam pretensji do chłopaków, bo dostaliśmy w sobotę pierwszego gonga, drugiego, trzeciego, czwartego, nie będę mówił w jakich okolicznościach, bo zobaczymy sobie to na wideo, przyjdzie czas na analizę. Oni grali charakternie, do samego końca próbowali, zrobili tyle, ile mogli - przyznał Artur Derbin.
Jego podopieczni byli wyraźnie słabsi od Dolcanu. Co ciekawe, Zagłębie mogło cieszyć się z honorowego gola, mimo że nie oddało ani jednego celnego strzału na bramkę Mateusza Kryczki. - Stać nas było na niewiele, tylko na tę bramkę honorową. Podnosimy głowy do góry, troszkę odpoczniemy psychicznie przede wszystkim i przed nami kolejne mecze. Nie ma powodów do obaw - uspokaja Derbin.
W najbliższej kolejce Zagłębie będzie podejmować Chrobrego Głogów (8 listopada, godzina 12:45).