Przed pierwszym meczem w sezonie z Jagiellonią Białystok wszystko wskazywało na to, że w ataku Korony Kielce wystąpi Siergiej Pilipczuk. O takim zaskakującym rozwiązaniu mówił zresztą sam Marcin Brosz. Ostatecznie szkoleniowiec postanowił jeszcze bardziej namieszać, dając szansę 21-letniemu Michałowi Przybyle. Ten odwdzięczył się dwoma golami.
[ad=rectangle]
W 2. kolejce Ekstraklasy Przybyła wyszedł w podstawowym składzie złocisto-krwistych na potyczkę z KGHM Zagłębiem. Ten zawodnik swego czasu zadebiutował właśnie na stadionie w Lubinie i... zmarnował dogodną okazję strzelecką. Teraz wpisał się na listę strzelców, a Korona odniosła historyczny triumf w Lubinie. - Wtedy miałem dobrą sytuację, może i dobrze ze tak się stało, bo teraz strzeliłem tego gola grając tutaj drugi mecz. To był gol na 2:0, udało się wygrać. To się liczy najbardziej - mówił po sobotnim meczu piłkarz.
W spotkaniu z Jagiellonią Przybyła zdobył dość dziwną bramkę. Teraz popisał się już ładnym uderzeniem. - Szczerze powiedziawszy, nie interesuje mnie, co mówią inni. Zajmuje się sobą, a najważniejsze, że do tego wszystkiego wygrywamy - zaznaczył zawodnik.
Skazywana na spadek z Ekstraklasy Korona po dwóch kolejkach ma na swoim koncie sześć punktów. - Trzeba podejść do tego na spokojnie, z chłodną głową. Teraz się cieszymy, ale już zaraz myślimy o kolejnym meczu z Ruchem Chorzów. Trzeba się na tym skoncentrować - podkreślił piłkarz, który przyznał także, że spotkanie z Zagłębiem Lubin nie należało do łatwych.
- Nie było to łatwe spotkanie, co pokazują statystyki. Na całe szczęście przełamaliśmy tę złą passę w Lubinie - podsumował zawodnik.