Dwa oblicza Górnika - relacja ze spotkania Górnik Zabrze - Jagiellonia Białystok

Górnik Zabrze na zakończenie rundy jesiennej wygrał na własnym stadionie z Jagiellonią Białystok 1:0. W tym spotkaniu kibice obejrzeli dwa oblicza jedenastki gospodarzy. W pierwszej połowie przeważali białostoczanie, a Górnik jedynie dużej dozie szczęścia zawdzięcza, że żadna z sytuacji stworzonych przez gości nie skończyła się bramką. W drugiej odsłonie spotkania Górnik odważnie zaatakował, a bramkę dającą końcowy triumf zdobył kapitalnym strzałem z rzutu wolnego Dariusz Kołodziej.

Spotkanie rozpoczęło się z piętnastominutowym opóźnieniem spowodowanym wypadkiem autobusu wiozącego kibiców Jagiellonii na to spotkanie. Dzięki dużej uprzejmości klubu z Górnego Śląska i sędziego Adama Lymaczyńskiego sympatycy przyjezdnych, którzy z wypadku wyszli bez szwanku, mogli obejrzeć ten mecz od początku. Pierwszy gwizdek sędziego jednak poprzedziła minuta ciszy upamiętniająca zmarłego w ostatnich kibica Górnika z Rudy Śląskiej. Gdy arbiter rozpoczął spotkanie nieporadnie inicjatywę próbowali przejąć gospodarze. Już w 2. minucie w sporym zamieszaniu w polu karnym przed szansą na oddanie strzału głową stanął Tomasz Zahorski, ale snajper Górnika nie sięgnął futbolówki.

W 8. minucie spotkania piłkę przed polem karnym Jagiellonii przejął Przemysław Pitry, ale futbolówka po próbie strzału na bramkę napastnika zabrzan ugrzęzła w nogach gęsto ustawionych defensorów gości. Kolejne minuty nieco uśpiły tempo gry. Obie jedenastki nieporadnie usiłowały atakować, ale żadna ze stron nie stworzyła sobie klarownej sytuacji. W 15. minucie spotkania z przeciętności wybili się goście, a konkretnie Szymon Matuszek, po którego strzale głową piłka minęła bramkarza gospodarzy i była bliska wpadnięcia do siatki, ale z linii piłkę ofiarną interwencją wybił Michał Pazdan. Ta sytuacja podziałała otrzeźwiająco na gospodarzy, którzy w 17. minucie byli bliscy objęcia prowadzenia. Dariusz Kołodziej otrzymał na 25-metrze piłkę od Przemysława Pitrego i potężnie huknął z lewej nogi. Bardzo czujnie jednak na linii zachował się Piotr Lech, który sparował strzał na rzut rożny.

W 18. minucie goście zdobyli bramkę, której arbiter z Bydgoszczy nie uznał. Na lewym skrzydle Robert Szczot zakręcił Mariuszem Magierą i zagrał do Pawła Zawistowskiego. Ten zamiast strzelać na bramkę Górnika zdecydował się podawać piłkę do Igora Lewczuka, który wprawdzie wpakował piłkę do siatki, ale wcześniej był na spalonym co wychwycił boczny arbiter. Trzy minuty później w natarciu byli po raz kolejny goście. W roli głównej ponownie wystąpił Robert Szczot, który ograł Mariusza Gancarczyka i zagrał do Igora Lewczuka, ale strzał obrońcy gości na rzut rożny dobrą interwencją sparował Sebastian Nowak. W 29. minucie spotkania dobre podanie z głębi pola otrzymał Szymon Matuszek, ale w szyki napastnikowi białostoczan pomieszał po raz kolejny Michał Pazdan, który zagrał piłkę głową do golkipera zażegnując niebezpieczeństwo.

Tego było zabrzańskiej publiczności za wiele. Blisko 14-tysięczna publika jaka zasiadła na trybunach stadionu przy Roosevelta zaczęła skandować: - Kibice dumą Górnika - dając tym samym do zrozumienia swoim pupilom, że ich doping bardziej zasługuje na poziom ekstraklasy niż gra zawodników górniczej jedenastki. Kibice śpiewali, a zawodnicy gospodarzy nadal tkwili w dziwnej niemocy czego efektem była bardzo dobra sytuacja jaką stworzył sobie Robert Szczot w 33. minucie meczu, ale piłka po jego uderzeniu o dobry metr minęła lewy słupek bramki strzeżonej przez Sebastiana Nowaka. W 42. minucie spotkania po raz kolejny na bramkę zabrzan uderzał Szymon Matuszek, ale i tym razem posłał piłkę obok bramki. Ostatnie minuty pierwszej połowy nie przyniosły zagrożenia pod żadną z bramek i pierwsza odsłona zakończyła się bezbramkowym remisem.

W przerwie w szatni Górnika musiało być bardzo gorąco, bowiem od początku drugiej odsłony drużyna 14-krotnych mistrzów Polski rozpoczęła z dużym animuszem raz za razem stwarzając sobie dobre sytuacje podbramkowe. W 48. minucie Przemysław Pitry przejął piłkę przed polem karnym Jagiellonii i uruchomił dobrym podaniem Dariusza Kołodzieja. Piłka po strzale z dystansu pomocnika zabrzan przeleciała jednak nad poprzeczką bramki gości. Dwie minuty później po raz kolejny z dystansu uderzał popularny "Koło", ale i tym razem piłka nie znalazła drogi do siatki minimalnie mijając słupek bramki Piotra Lecha. Porzekadło "co się odwlecze to nie uciecze" znalazło swoje potwierdzenie w 53. minucie spotkania. Wówczas Przemysław Pitry 25-metrów od bramki gości faulowany był przez Szymona Matuszka. Do piłki podszedł nie kto inny jak Dariusz Kołodziej i potężnym strzałem z rzutu wolnego nie dał szans na skuteczną interwencję bramkarzowi Jagiellonii otwierając tym samym wynik spotkania.

Strzelona bramka nieco uspokoiła zapał strzelecki kontrolujących sytuację na boisku zawodników trenera Henryka Kasperczaka. Ze spokojem rozgrywali oni piłkę od czasu do czasu zatrudniając bramkarza gości. W 60. minucie spotkania na strzał z dystansu zdecydował się Piotr Madejski, ale futbolówka rykoszetem po nogach obrońców opuściła boisko. W 62. minucie Damir Kojasević strzałem z 12-metrów usiłował zaskoczyć bramkarza Górnika, ale Sebastian Nowak zachował czujność. W 66. minucie spotkania przed szansą na podwyższenie prowadzenia stanęli gospodarze. Rzut wolny z prawej strony boiska wykonywał Dariusz Kołodziej, a Piotr Lech rozpaczliwą interwencją sparował piłkę po strzale pomocnika gospodarzy na słupek. Kilkadziesiąt sekund później przed szansą stanął Przemysław Pitry, ale strzał napastnika zabrzan z 15-metrów minął bramkę gości. W 70. minucie spotkania kontratak przeprowadzili białostoczanie, ale strzał Mariusza Dzienisa ze spokojem obronił bramkarz Górnika.

W 72. minucie lewym skrzydłem z piłką popędził Robert Szczot, minął wychodzącego przed własne pole karne Sebastiana Nowaka i stanął przed pustą bramką. Strzał pomocnika Jagiellonii zdołał jednak obronić wracający na pozycję golkiper gospodarzy. Po tej sytuacji tempo meczu po raz kolejny siadło. Gra z obu stron była rwana i jedynie od czasu do czasu zawodnicy obu drużyn stawali przed szansą na zmianę rezultatu. W 87. minucie spotkania na strzał sprzed pola karnego zdecydował się Piotr Madejski, ale piłka wpadła wprost w ręce dobrze ustawionego Piotra Lecha. W doliczonym czasie gry Mariusz Gancarczyk uruchomił przytomnym podaniem Piotra Malinowskiego, ale piłkę przejął golkiper Jagi zażegnując niebezpieczeństwo. Po chwili sędzia zakończył spotkanie.

Górnik przy dużym udziale szczęścia w pierwszej połowie i dobrej grze w drugiej odsłonie spotkania pokonał drużynę Jagiellonii Białystok 1:0. Wprawdzie triumf ten nie wpłynął na poprawę lokaty zajmowanej przez zabrzan, ale pozwolił jedenastce z Roosevelta utrzymać punktowy kontakt z resztą stawki. Obecnie zabrzanie do 13. miejsca gwarantującego pozostanie w lidze tracą cztery punkty.

Górnik Zabrze - Jagiellonia Białystok 1:0 (0:0)

1:0 - Kołodziej 54'

Składy:

Górnik Zabrze: Nowak - Gancarczyk, Smirnovs, Pazdan, Magiera - Zahorski, Danch, Kołodziej (77' Kiżys), Brzęczek, Wodecki (46' Madejski) - Pitry (90' Malinowski).

Jagiellonia Białystok: Lech - Thiago, Pacan, Skerla, Jarecki - Lewczuk (75' Fidziukiewicz), Hermes, Matuszek (58' Kojasević), Szczot - Zawistowski (58' Dzienis), Stano.

Żółte kartki: Zahorski (Górnik) oraz Matuszek, Thiago (Jagiellonia).

Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz).

Widzów: 13 000 (w tym 200 gości).

Najlepszy zawodnik Górnika: Dariusz Kołodziej.

Najlepszy zawodnik Jagiellonii: Robert Szczot.

Najlepszy zawodnik spotkania: Dariusz Kołodziej (Górnik).

Komentarze (0)