30-letni Brazylijczyk był zawodnikiem Lechii w latach 2010-2014. W biało-zielonych barwach rozegrał 98 ligowych spotkań, w których zdobył 3 bramki i zaliczył 10 asyst. Do tego wystąpił w 9 meczach Pucharu Polski. 30 czerwca wygasła jego umowa z gdańskim klubem i nie została przedłużona.
[ad=rectangle]
- Nowe władze klubu powiedziały mi, że nie widzą mnie w swoim planie, że mają swoich zawodników od swoich menedżerów. Nie rzucili słów na wiatr, bo ściągnęli 20 nowych zawodników... Nie chciano mnie w Lechii, chciała mnie Cracovia i życie toczy się dalej. Chcę się dobrze pokazać w Gdańsku, ale nie chcę nikomu niczego udowadniać. Mam tylko żal, że powiedziano mi, że mam 30 lat i to już za dużo dla Lechii. Nie ma sprawy, każdy ma swój pomysł - Cracovii pasuję i to jest super uczucie - mówi SportoweFakty.pl Deleu.
Lechia była pierwszym zagranicznym klubem "Didiego", który wcześniej występował tylko w Brazylii. Jak w ogóle trafił do Gdańska? - Najpierw byłem na testach w Widzewie Łódź. Trenowałem z nimi pięć dni, ale trener ustawiał mnie na prawej pomocy, a ja nigdy wcześniej tak nie grałem. Nie spodobałem się i dziękuję Bogu za to, że nie trafiłem do Widzewa! (śmiech). Dzień po tym jak skończyłem trenować z Widzewem, pojechałem do Gutowa, gdzie trenowała Lechia. Zagrałem trzy sparingi i podpisałem kontrakt - opowiada.
- Kto mnie ściągnął do Polski? Edson. Widział moje płyty i spytał, czy chcę wyjechać do Polski. Byłem chętny. Czy się bałem? Po tym, co przeżyłem w Brazylii, nie bałem się niczego. Teraz wiem, że chcę zostać w Polsce do końca życia. Jedyne, czego się bałem, to tego, że nie znałem języka i kultury, ale z tym problemy miałem tylko na początku - kontynuuje Brazylijczyk.
Problemem dla niego nie była pierwsza zima i ujemne temperatury: - Zima jest super! U mnie w rodzinnej miejscowości każdy - i ja też - marzy o tym, żeby zobaczyć śnieg. Ile razy jestem w Brazylii, to córka mojej cioci ciągle mi powtarza, że zazdrości mi tego, że w Polsce mam śnieg. Pierwsza zima była trochę ciężka, ale ubierałem bluzy, rękawiczki, czapki i przetrwałem. Potem już w porządku. Teraz będzie to moja piąta zima. Problem miałem tylko z jazdą samochodem, bo na tak śliskich drogach nigdy nie jeździłem. W Polsce najpierw miałem Peugeota, ale potem sportowego Nissana 350Z, więc trochę mną rzucało. Kilka razy byłem bardzo blisko wypadku, ale Bóg mam miał mnie w opiece.
Deleu był jednym z ulubieńców kibiców Lechii, ale część z nich źle przyjęła to, że piłkarz związał się z Cracovią, ponieważ fani obu klubów nie darzą się sympatią. - Przede wszystkim cieszę się, że wracam do Gdańska. Spędziłem tam cztery lata, więc łza w oku się pojawi. Mam ogromny szacunek dla kibiców Lechii, ale teraz gram dla Cracovii i zrobię wszystko, żebyśmy wygrali. Jakiego przyjęcia się spodziewam? Myślę, że będą brawa. A jak ktoś gwizdnie? Trudno - to jest moja praca i muszę myśleć przede wszystkim o tym, co będzie na boisku - mówi sympatyczny Brazylijczyk.