Tadeusz Pawłowski: Druga połowa była fenomenalna

Śląsk Wrocław w niesamowitych okolicznościach, strzelając decydującego gola w trzeciej minucie doliczonego czasu gry, pokonał Górnika Łęczna. Trener WKS-u był pod wrażeniem swoich piłkarzy.

Dawno takiego meczu nie było we Wrocławiu. Śląsk, który za Tadeusza Pawłowskiego świetnie spisuje się na własnym boisku, tym razem dał się zdominować przeciwnikowi. Piłkarze Górnika Łęczna śmiało atakowali i stworzyli sobie wiele dogodnych sytuacji. To zespół beniaminka jako pierwszy strzelił gola, ale potem zaczął się dla niego swoisty koszmar.
[ad=rectangle]

- Myślę, że był to dobry mecz. Zacznę od rzeczy, która mi się nie podobała. Uważam, że przede wszystkim za dużo wolnego miejsca w środku pola zostawiliśmy przeciwnikowi i te kontry były bardzo groźne. Powiedziałem w przerwie zawodnikom, że za bardzo się spieszymy przez co Górnik Łęczna grał tak, jak chciał, czyli z kontry, gdzie zdobywali przewagę. Byli niebezpieczni, zwłaszcza po akcjach oskrzydlających. Uważam, że druga połowa była fenomenalna. Szczególnie mój zespół po stracie bramki wzniósł się na najwyższy poziom na jakim możemy grać. Sytuacja za sytuacją. Zamknięcie przeciwnika. Bramka wisiała w powietrzu. Po wyrównaniu mieliśmy trochę problemów, ale wiara zrobiła swoje. Myślę, że to się opłaciło. Przepiękna bramka Sebastiana Mili podsumowała mecz - mówił po ostatnim gwizdku sędziego Tadeusz Pawłowski, trener zielono-biało-czerwonych.

Wrocławianie tym samym nie przegrali kolejnego, trzynastego z rzędu już spotkania na własnym boisku. - Dziękuję moim chłopcom. Nie było łatwo u siebie, gdzie była presja, że to już trzynasty mecz. Każdy oczekuje od nas zwycięstw. Udowodniliśmy, że jesteśmy silni we Wrocławiu. Myślę, że to już przeniosło się też już na boiska przeciwników - zaznaczył opiekun WKS-u.

Zespół z Wrocławia we wtorek rozegrał mecz w Pucharze Polski, teraz w piątek rozegrał spotkanie w T-Mobile Ekstraklasie. Tadeusz Pawłowski mówi jednak, że jego piłkarze są doskonale przygotowani fizycznie. - Na badaniach zawodnicy wyglądali doskonale. To było widać, że mogliśmy po stracie gola wskoczyć na piąty czy szósty bieg. Nie było, że się ktoś kładł. Oni się kładli, my nie - skomentował.

Po następnym meczu ligowym zawodnicy dostaną jednak kilka dni wolnego, a potem czeka ich jeszcze wyprawa na... grzyby. - Po meczu z Podbeskidziem piłkarze będą mieli w sobotę rano trening, ale potem, niedzielę i poniedziałek wolne. Następny trening we wtorek o godzinie 18.00. Ci co nie mieszkają we Wrocławiu, będą się mogli udać na krótki urlop do domów. Myślę, że się zregenerują. Planujemy też wyjście na grzyby w trakcie przerwy na reprezentację. Chcemy się zregenerować psychicznie i fizycznie - podsumował opiekun zielono-biało-czerwonych.

Źródło artykułu: