Transferowa saga z Waldemarem Sobotą trwa w najlepsze, ale teraz zyskała kolejny, bardzo ciekawy wątek. Oto bowiem sam zainteresowany mówi, że jego transfer już w tym okienku wcale nie jest taki pewny. - Może to dziwnie zabrzmi, ale sam nie wiem czy był to mój ostatni występ w Śląsku. Wydaje mi się, że czasem jednym spotkaniem można sobie wiele zaprzepaścić. Przed tym meczem nie miałem niczego podpisanego, więc na ten moment mam kontrakt ze Śląskiem i wydaje mi się, że tak też pozostanie - skomentował piłkarz po potyczce z Sevillą FC.
Sobota był bardzo krytyczny wobec siebie za czwartkowy mecz. - Ze swojej dyspozycji w tym spotkaniu nie jestem zadowolony. Nie grałem tak, jak w poprzednich meczach, a jeżeli nie miałem podpisanego kontraktu, to można powiedzieć, że gdzieś tam ten mecz też mógł zdecydować o tym czy ktoś się na mnie zdecyduje czy nie. Z Sevillą zagrałem naprawdę słabo. Tak to niestety wygląda - podkreślił.
Skrzydłowy WKS-u docenia także klasę rywala z Hiszpanii. - Dostaliśmy srogą lekcję. Pokazano nam jak wiele dzieli nas od ligi hiszpańskiej. My praktycznie po utracie kolejnych goli biegaliśmy za piłką, a Hiszpanie robili to, co lubią najbardziej najbardziej czyli długo utrzymywali się przy futbolówce. Niestety skończyło się katastrofą - zaznaczył reprezentant Polski.
W czwartkowej potyczce wrocławianie jeżeli już wypracowali sobie jakąś okazję, to nie potrafili zamienić jej na gola. - Z takim przeciwnikiem w sytuacjach które mamy trzeba trafić do bramki. My na początku groźnie zaatakowaliśmy, ale niestety nic nie wpadło. Piłkarze Sevilli te okazje które mieli, to z zimną krwią wykorzystywali. Jedna, druga, trzecia bramka i potem praktycznie było już po meczu - podsumował Waldemar Sobota.