Pierwsza połowa sierpnia nie jest szczęśliwym okresem dla Kolejorza, bo również rok temu o tej porze miał on podobne kłopoty. Odpadł z Ligi Europejskiej po dwumeczu z AIK Sztokholm, został też wyeliminowany z Pucharu Polski. - Nie szukałbym tutaj analogii. Jeśli w przyszłości tego rodzaju kłopot jeszcze się powtórzy, to będziemy wypatrywać przyczyn w sposobie przygotowań do sezonu. Na tę chwilę jednak uważam, że sytuacja z ubiegłego roku i ta obecna to dwa różne momenty. W poprzednim sezonie byliśmy w okresie, w którym nastąpiło sporo zmian kadrowych. Dziś jest nieco inaczej, więc ciężko to porównywać. Nadal przecież jesteśmy w grze i mam nadzieję, że w czwartek nic się w tej materii nie zmieni - oznajmił Mariusz Rumak.
Ostatnio pojawiły się spekulacje, że 36-letniego szkoleniowca ma zastąpić Maciej Skorża. Klub wystosował jednak zdecydowane dementi, a i sam potencjalny następca zaprzeczył, jakoby prowadził rozmowy z wicemistrzem Polski. - Odciąłem się od doniesień medialnych i te informacje do mnie nie dotarły. Zachowanie zarządu Kolejorza odbieram jako poparcie dla mojej osoby. Odczuwam to jednak od samego początku. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że drużyna musi wygrywać, więc pracuję nad tym, by tak było - zaznaczył.
Co przemawia za Lechem w czwartkowym rewanżu z Żalgirisem? - Wiele elementów, a przede wszystkim własny stadion i kibice. Zagramy też na innej nawierzchni. Oczywiście w Wilnie powodem porażki nie było sztuczne boisko, lecz nasza słaba gra. Nie zmienia to jednak faktu, że w czwartek wystąpimy na płycie, do której przyzwyczajeni jesteśmy my, a nie przeciwnik. Chciałbym ponadto zaznaczyć, że od meczu z Zagłębiem Lubin zespół rośnie. Dzieje się to powoli, ale jest zauważalne. Myślę, że te trzy aspekty wystarczą nam do odniesienia sukcesu - stwierdził Rumak.
Szkoleniowiec zdaje sobie sprawę, że wynik 0:1 w Wilnie postawił Lecha w wyjątkowo trudnej sytuacji. - Nawet jeśli w rewanżu zdobędziemy dwa gole, a nie stracimy żadnego, to przez cały czas jeden błąd może nas kosztować awans. Dlatego sztuką będzie zachować równowagę między atakiem a obroną. Nie spodziewam się mimo wszystko, by Litwini wyszli na boisko z nastawieniem ofensywnym. Będziemy musieli przedrzeć się przez zasieki rywala, a jednocześnie uważać na to, co jest jego najgroźniejszą bronią, czyli kontratak.
W pierwszym starciu w Wilnie piłkarze Żalgirisu mieli wyraźne problemy kondycyjne. Czy to wpłynie na taktykę poznaniaków? - Chcemy dyktować warunki od 1. minuty, utrzymywać się przy piłce i szybko ją rozgrywać. To zmusi przeciwnika do dodatkowego biegania. Na pewno nie będziemy kalkulować, wyjdziemy na murawę z jasnym nastawieniem, pamiętając oczywiście o równowadze - zakończył Rumak.