Nuri Sahin po zakończeniu piłkarskiej kariery zajął się trenerskim rzemiosłem. O ile w tureckim Antalyasporze zaliczył naprawdę udany start, to w Borussii Dortmund wytrzymał tylko pół roku na stanowisku.
W Bundeslidze drużyna pod jego wodzą zanotowała siedem zwycięstw, tyle samo porażek i cztery remisy. Na domiar złego podopieczni Sahina zawodzili w Lidze Mistrzów, co przelało czarę goryczy. Oczekiwania kibiców przed sezonem były znacznie większe.
Co dalej z Piszczkiem?
Zarząd podziękował za współpracę Sahinowi i jednocześnie Łukaszowi Piszczkowi, jego najbliższemu współpracownikowi. Były asystent trenera nawet nie był przymierzany przez działaczy do roli numeru "jeden". Tymczasowo angaż w seniorach otrzymał Mike Tullberg, czyli opiekun zespołu do lat 19.
- Nie sądzę, żeby Łukasz Piszczek mógł zostać tymczasowym trenerem, nawet gdyby nie był lojalny wobec Nuriego Sahina. Wciąż brakuje mu doświadczenia, by prowadzić klub na najwyższym poziomie. Jest różnica między pracą jako grający trener w czwartej lidze polskiej a rolą pierwszego trenera klubu z pierwszej ligi, który chce walczyć o tytuły - skomentował redaktor "RUHR24" Lukas Rauer.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny gol! Tego jeszcze nie widziałeś
W czasach kiedy Piszczek był jeszcze zawodnikiem Borussii, raczej niewiele wskazywało na to, że w przyszłości zostanie szkoleniowcem.
- Ze względu na to, że Piszczek był dość niechętny mediom w trakcie kariery, trudno było wtedy przewidzieć, że zostanie trenerem. Zwłaszcza że w jednym z wywiadów w 2023 roku ostrożnie podszedł do pytania, czy chciałby zostać szkoleniowcem. Jego przygody trenerskie w Goczałkowicach i Borussii Dortmund były dla niego ważne pod względem osobistym, dlatego jestem ciekaw, czy zdecyduje się kontynuować karierę trenerską, a jeśli tak - kiedy to nastąpi - dodaje dziennikarz z Niemiec.
Piszczkowi nie można odmówić, że jako piłkarz zgromadził niebagatelne doświadczenie na niemieckich boiskach. Było jednak za wcześnie, by samodzielnie poprowadził czołowy klub Bundesligi. W sztabie Sahina był odpowiedzialny głównie za aspekty defensywne.
- Jestem sobie w stanie wyobrazić, że wielu zawodników chętnie słuchałoby byłego piłkarza takiego jak on. W końcu przez lata był jednym z najlepszych bocznych obrońców na świecie. To jednak nie oznacza automatycznie, że będzie również dobrym trenerem. Kluczowe pytanie brzmi: czy jego zrozumienie gry można przełożyć na całą drużynę, czy tylko na defensywę? Jeśli to drugie, może lepiej znowu sprawdzić się w roli asystenta trenera - ocenił Rauer.
Łukasz Piszczek był łączony już z ekstraklasowymi klubami i reprezentacją Polski. W rozmowie z WP SportoweFakty selekcjoner Michał Probierz wykluczył możliwość dokooptowania go do swojego sztabu (więcej TUTAJ).
- Tak czy inaczej, ważne jest, by Piszczek nadal zdobywał doświadczenie jako trener. To, gdzie je zdobędzie, zależy oczywiście od ofert. Można jednak sobie wyobrazić, że w przyszłości ponownie będzie pracował w Niemczech - podsumował ekspert.
Kovac i rządy twardą ręką
Na dłuższą metę kierownictwo klubu nie zamierzało jeszcze stawiać na Tullberga. Duńczyk identyfikuje się z lokalnymi kibicami i wymowny był obrazek, gdy po zwycięstwie nad przeciętnym FC Heidenheim, wręcz oszalał z radości. Klub podpisał kontrakt na 1,5 roku z pragmatycznym Niko Kovacem.
- Fakt, że wcześniej brano pod uwagę takich szkoleniowców jak Roger Schmidt, Urs Fischer, Ralf Rangnick i Erik ten Hag, wyraźnie pokazuje, że klub chciał trenera o innym profilu. Juergen Klopp, Marco Rose, Edin Terzić i Sahin byli postrzegani jako trenerzy blisko związani z piłkarzami, niemal przyjaciele drużyny. Niko Kovac uchodzi za szkoleniowca surowego, który nie ma problemu z odstawianiem doświadczonych zawodników (Alex Meier we Frankfurcie, Thomas Mueller w Bayernie, Wissam Ben Yedder w Monaco, Max Kruse w Wolfsburgu). W sztabie jest co prawda jego brat Robert, który kiedyś grał dla BVB, ale to niczego nie zmienia. Ogólnie Borussia w ostatnich latach mocno opierała się na byłych piłkarzach i pracownikach, co jest jednym z powodów obecnego kryzysu sportowego - wskazał Rauer.
Kovac w żadnym z dotychczasowych klubów nie wytrzymał dłużej niż dwa lata i będzie chciał odwrócić złą kartę. Kibice z Signal Iduna Park mają nadzieję, że drużyna odzyska dawny blask. Na razie sukcesy, podobne do tych z kadencji Juergena Kloppa, wydają się być bardzo odległym marzeniem.
- Moim zdaniem największym problemem jest to, że klub stracił swoją filozofię, a zarząd jest źle obsadzony. BVB kiedyś uchodziło za jeden z najlepszych klubów dla młodych zawodników. Jednak po latach sukcesów pod wodzą Kloppa, a częściowo także Thomasa Tuchela, Borussia zaczęła coraz częściej stawiać na doświadczonych piłkarzy, którzy się nie sprawdzili. Można powiedzieć, że w porównaniu z innymi klubami BVB nie zdołało zbudować kadry, w której znajdowaliby się zarówno doświadczeni zawodnicy na wysokim poziomie, jak i młodzi, głodni sukcesów gracze. To w końcu kwestia polityki kadrowej, za którą odpowiada dyrektor sportowy Sebastian Kehl - słyszymy.
Do przetasowań doszło również w klubowych gabinetach. Borussia rozstała się z dyrektorem technicznym Svenem Mislintatem, który niegdyś był odpowiedzialny za sprowadzenie Roberta Lewandowskiego do Dortmundu. Wkrótce funkcję prezesa przestanie pełnić Hans-Joachim Watzke. Pewna formuła się wyczerpała.
- Zbyt dużym uproszczeniem obarczać winą tylko Kehla. Faktem jest, że struktura zarządu jest zbyt szeroka, przez co pojawia się zbyt wiele różnych opinii - każdy z szefów chce czegoś innego dla klubu. W rezultacie, oprócz kryzysu sportowego, pojawiają się też różne problemy poza boiskiem. Jeśli chodzi o występy zespołu, mówiło się, że piłkarzom pod wodzą Sahina brakowało odpowiedniego przygotowania fizycznego. Chociaż drużyna go ceniła, uważam, że objęcie funkcji pierwszego trenera BVB przyszło dla niego zdecydowanie za wcześnie - podobnie jak dla Piszczka. Dodatkowo jest to sytuacja, która wymaga przemyślenia. Widać to choćby po czołowych klubach, takich jak Manchester City, który także przechodzi pewien kryzys - trudno jest przerwać negatywny cykl - zauważył Lukas Rauer.
Rafał Szymański, WP SportoweFakty