Depesza z Budapesztu: Kibice rzucili wyzwanie graczom Górnika i Ujpestu

Mimo porażki w meczu z Ujpestem Budapeszt Górnik zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Zabrzanie wrócili do stylu gry prezentowanego na starcie rundy wiosennej i zamiast wybijać piłkę na oślep do przodu konstruowali akcje atakiem pozycyjnym.

W tym artykule dowiesz się o:

Po niezłym w wykonaniu Górnika starcie rundy rewanżowej zabrzanie po dwóch wiosennych kolejkach wzbogacili swoje konto o cztery oczka. Dwa kolejne pojedynki przyniosły jednak tylko punkt, a przyczyna mizernego bilansu leżała w niespodziewanym spadku efektowności gry drużyny. Podopieczni Adama Nawałki zamiast z pomyślunkiem rozgrywać atak pozycyjny grali długie piłki do osamotnionego w ataku Tomasza Zahorskiego, czym narazili się na falę krytyki.

Probierzem powrotu do stylu gry z początku wiosny był pojedynek z Ujpestem Budapeszt. Górnik w pojedynku z zespołem ze stolicy Węgier był drużyną lepszą pod każdym względem piłkarskiego rzemiosła prócz skuteczności. Ta była w sobotnie popołudnie domeną fioletowo-białych, którzy wykorzystali dwie okazje bramkowe, przy jednym trafieniu drużyny z Roosevelta.

Na listę strzelców po stronie beniaminka ekstraklasy wpisał się Grzegorz Bonin. - Mieliśmy więcej z gry, ale dwa razy zagapiliśmy się w obronie. Najpierw przy stałym fragmencie gry, a kiedy doprowadziliśmy do wyrównania i przeważaliśmy, nadzialiśmy się w końcówce na kontrę i przegraliśmy - opisuje boiskowe wydarzenia skrzydłowy Górnika.

W grze Trójkolorowych dało się zauważyć wiele pozytywów. - Wyeliminowaliśmy długie podania, którymi notorycznie zaczynaliśmy akcje ofensywne w ostatnich dwóch meczach. Tak jak z Ujpestem powinniśmy grać w każdym meczu, bo im dłużej jesteśmy przy piłce tym mniej się męczymy walcząc o jej odzyskanie. Boisko było ciężkie do gry, ale myślę, że jeśli w trakcie najbliższego tygodnia poćwiczymy nad atakiem pozycyjnym, to w meczu z Cracovią będzie jeszcze lepiej - przekonuje pomocnik drużyny z Roosevelta.

Do stolicy Węgier Górnik dotarł po nieco ponad siedmiogodzinnej podróży. Jeszcze dzień przed meczem zabrzanie trenowali w Budapeszcie, a następnie spotkali się z ambasadorem Polski na Węgrzech. - Podróż była długa, ale myślę, że udało nam się dobrze przerwę reprezentacyjną wykorzystać. Na trybunach była świetna atmosfera i nam pozostało tylko dostosować się do poziomu dopingu. Mecz był fajnym widowiskiem i wywozimy z Budapesztu kolejne cenne doświadczenia - zapewnia gracz drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

Z Budapesztu: Marcin Ziach

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści