Lech Poznań zremisował w Turynie 3:3 z miejscowym Juventusem. Po spotkaniu na konferencji o tym pojedynku wypowiadał Kolejorza, Jacek Zieliński.
- W środę ktoś zadał mi pytanie czy punkt zdobyty w Turynie to byłaby dla nas pełnia szczęścia czy nie. Trzeba do tego wrócić i od tego zacząć. Ktoś może powiedzieć, że ten punkt zdobyliśmy w szczęśliwych okolicznościach. Myślę, że prowadząc 2:0 i mając Juventus na łopatkach też mamy mieszane uczucia. Sytuacje na boisku się zmieniały jak w kalejdoskopie. Wróciliśmy z nieba do piekła, jeszcze gdzieś w pobliże nieba. Był to mecz, który zostanie nam na długo w pamięci. Przyjechaliśmy do Turynu nie po to, żeby być obecnym na boisku tylko po to, żeby zagrać dobry mecz. Te warunku zostały spełnione. Zagraliśmy naprawdę dobre spotkanie, bo strzelić trzy bramki w Turynie to nie jest prosta sprawa. Myślę, że Artjoms na stałe przejdzie do historii polskiej klubowej piłki nożnej. Mówimy o europejskich pucharach. Strzelić trzy bramki Juventusowi w Turynie to jest super wyczyn. Wielkie uznania dla chłopaków za to, że graliśmy do końca, nie poddaliśmy się. Tracąc bramki w takich minutach mogły nam ręce opaść. Nam te ręce opadły na chwilę, ale graliśmy do końca. W nagrodę mamy punkt, który jest bardzo cenny - stwierdził zadowolony szkoleniowiec, którego pożegnano oklaskami.
Z Turynu, Artur Długosz.