Na papierze jesteśmy bardzo mocni - rozmowa z Adrianem Mierzejewskim, pomocnikiem Polonii Warszawa

- Po transferach wszyscy się "grzeją", gorzej jak później coś nie wyjdzie. Trzeba jednak myśleć pozytywnie - powiedział Adrian Mierzejewski, który wale nie ukrywa, że Polonia Warszawa ma zamiar walczyć w zbliżającym się sezonie o mistrzostwo Polski. Po pozyskaniu Euzebiusza Smolarka czy Artura Sobiecha, po innych wzmocnieniach, trudno oczekiwać czegoś innego. - Właściciel Polonii wierzy w mistrzostwo Polski, my zawodnicy, powoli też zaczynamy o tym myśleć - dodał.

Marcin Frączak: Polonia dokonała głośnych transferów, sprowadziła uznanych zawodników jeśli chodzi o polską piłkę. Na takiego Euzebiusza Smolarka niewielu jest stać!

Adrian Mierzejewski : Nie ma co teraz oceniać wzmocnień. Będziemy to robić po rundzie czy po sezonie. Teraz transfery są głośne, jest wszystko fajnie, mam nadzieję, że będą miały one bardzo dobry wpływ na zespół. Wierzę, że one wniosą wiele pozytywnego do drużyny.

Kibice "Czarnych Koszul" wcale nie ukrywają, że chcą mistrzostwa Polski w najbliższym sezonie. Czy są już rozmowy w szatni na ten temat?

- Prezes klubu od nas tego oczekuje i my będziemy do tego dążyć. Po takich wzmocnieniach musimy o to walczyć. Właściciel klubu, Józef Wojciechowski w to wierzy, i my też zaczynamy wierzyć. Na pewno bardzo ważny będzie początek ligi. Jeśli dobrze zaczniemy, a myślę, że tak będzie, później każdemu z zawodników Polonii będzie grało się łatwiej.

Na inaugurację ligi Polonia spotka się na wyjeździe z Górnikiem Zabrze, którego na zakończenie sezonu 2008-09 spuściła z ekstraklasy. Czy to dobry rywal na początek?

- Dla nas to już historia, ale zdaję sobie sprawę z tego, że piłkarze z Zabrza, kibice tej drużyny, będą o tym pamiętali. Nie zgadzam się jednak z tym, że to my spuściliśmy Górnika z ekstraklasy. My wygraliśmy z nim ostatni mecz w lidze, ale przecież ten zespół "pracował" na degradację przez cały sezon. Zanim z nami zagrał, wcześniej zremisował czy przegrał wiele spotkań. Na początek sezonu to chyba idealny przeciwnik, raz że beniaminek, dwa w Zabrzu będzie pełen stadion kibiców. Przy dużej ilości kibiców zawsze przyjemnie się gra, to przecież dodatkowo piłkarzy nakręca.

Na przedsezonowej prezentacji zespołu została panu wręczona koszulka z numerem 10. Co to dla pana oznacza?

- Absolutnie nic. To tylko zmiana numeru. Kiedyś, gdy byłem młodszym zawodnikiem, grałem w ekstraklasie również z numerem dziesięć, tyle że w Wiśle Płock. Ja nie przywiązuję jakiejś przesadnej wagi do numerów. Liczy się to co zawodnik prezentuje na boisku, jego dyspozycja, a numer akurat nie jest z mojego punktu widzenia w piłce najważniejszy.

Polonia w poprzednim sezonie strzelała mało goli. Po przyjściu Smolarka czy Artura Sobiecha powinno się to zmienić. Wychodzi na to, że z pozyskania napastników powinien pan być najbardziej zadowolony, bo będzie miał pan komu dogrywać!

- Teoretycznie tak, a jak będzie, to się przekonamy w lidze. Generalnie jednak o to właśnie chodzi, aby było jak najwięcej dobrych zawodników na danej pozycji. Po transferach wszyscy się "grzeją", gorzej będzie jak coś nie pójdzie. Dlatego warto wcześniej odpukać. Mam nadzieję, że każdy z nowych zawodników będzie brał na siebie ciężar gry i zdobywał bramki. Tak jak to robił w poprzednim sezonie choćby Daniel Gołębiewski. Graliśmy w ustawieniu z jednym napastnikiem, i wszyscy mówili, że nie mamy napastnika. A później się okazało, że jednak mamy, bo Daniel został najlepszym strzelcem zespołu.

W poprzednim sezonie dogrywał pan Danielowi Gołębiewskiemu, swego czasu nieźle w ataku Polonii "szarpał" Filip Ivanovski. Niektórzy zarzucali mu, że jest za wolny. Latem Polonia pozyskała zawodników o lepszych predyspozycjach szybkościowych. Jak to wpłynie na grę drużyny?

- Cały czas się zgrywamy. Do nas nie przyszedł jeden, czy dwóch zawodników, a więcej. Niewykluczone, że do składu wskoczy pięciu, czy sześciu nowych. Wierzę, że to wszystko się ułoży, że będzie się zazębiać. Każdy zawodnik jest inny. Filip miał określony styl, nowi zawodnicy też mają swoje plusy. Podstawową sprawą jest to, aby Polonia strzelała znacznie więcej goli niż w poprzednim sezonie. Do tego wszyscy musimy dążyć, bo tylko to pozwoli nam grać o najwyższe cele w lidze.

Chyba trochę szkoda grać na jednego napastnika przy takim potencjale w ataku?

- Przez cały okres przygotowawczy graliśmy w ustawieniu na jednego napastnika. Ustawienie to przypominało trochę diament. Czy tak będzie dalej, czy inaczej, o tym zadecyduje oczywiście trener. Taktykę ustala się pod zespół, a każdy kolejny transfer przecież może powodować zmiany w taktyce.

Kto dla pana jest faworytem najbliższego sezonu ligowego?

- Trudno powiedzieć. Na papierze na pewno Polonia Warszawa jest jedną z najsilniejszych drużyn w Polsce. A jak będzie, to pokaże liga, która wszystko zweryfikuje. W sparingach dobrze nam szło, to oczywiście cieszy, ale solą piłki są mecze o punkty. To w nich wychodzi siła zespołu.

Znów został pan powołany do kadry. Tym razem na mecz z Kamerunem. Czy zapomniał już pan o hiszpańskiej lekcji?

- Oczywiście cieszę się bardzo z powołania. Ostatnio gdy byłem na zgrupowaniu kadry, grałem we wszystkich spotkaniach. Trener Franciszek Smuda chyba mi zaufał. O laniu z Hiszpanią oczywiście pamiętam. Dobrze, aby taka nauczka przyniosła nam w przyszłości pozytywne efekty. Przecież o to chodzi, aby z takiej lekcji wyciągać wnioski, które przyczynią się do tego, abyśmy z meczu na mecz lepiej grali.

Komentarze (0)