Piast Gliwice przegrał w sobotę pierwszy ligowy mecz od 24 listopada i derbów z Górnikiem Zabrze. I stało się to w sposób brutalny. Wprawdzie Piast nie zaprezentował się źle na tle Rakowa Częstochowa, ale końcowy wynik to 0:3. Trudno w tej sytuacji doszukiwać się jakichkolwiek pozytywów.
- Jakkolwiek by to nie zabrzmiało, to doznaliśmy wysokiej porażki po wyrównanym meczu. W pierwszej połowie to my jako pierwsi mieliśmy najlepszą sytuację. Nie strzeliliśmy, a Raków wykorzystał nasz jedyny błąd. Byłem zadowolony z gry i widziałem powodu, by dokonywać zmian, natomiast drugi błąd był kluczowy. Daleki wykop od bramkarza kończy się sytuacją sam na sam, a to rzadko się zdarza. Uważam, że wynik jest zdecydowanie za wysoki, jak na przebieg gry - powiedział trener Aleksandar Vuković na konferencji prasowej.
Trener Piasta nie mógł uwierzyć jak łatwo jego zespół tracił gole. Dotknęła go szczególnie druga bramka, która padła po wspomnianym dalekim wykopie Kacpra Trelowskiego.
- Mogliśmy temu zapobiec już w środku pomocy przy lepszym ustawieniu. Koniec końców niepotrzebnie próbowaliśmy wyprzedzić zawodnika atakującego. To była dość prosta sytuacja. Wystarczyłoby, żeby obrońca po prostu stał za napastnikiem i nawet pozwolił mu przyjąć piłkę 50 metrów od naszej bramki. Nie byłoby żadnego zagrożenia. Taka jest jednak piłka - mówił Vuković.
ZOBACZ WIDEO: Tak strzela syn legendy. Stadiony świata!
- Jeśli nie popełniamy błędów, to przeciwnik nie jest w stanie tak łatwo nic szczególnego wykreować. Raków strzelił trzy gole po trzech stuprocentowych sytuacjach, a dwie z nich były po naszych kolosalnych błędach w obronie, których zazwyczaj nie popełniamy. Postaramy się ponownie ich nie robić, żeby znowu było zero z tyłu i żeby wszyscy znowu narzekali, że w meczach Piasta nic się nie dzieje - komentował trener Piasta.
Sporym zaskoczeniem był skład Piasta na mecz z Rakowem. W kadrze zabrakło Erika Jirki, Akima Zedadki i Tomasa Huka, których rozłożyła choroba. Ponadto nie było m.in. Fabiana Piaseckiego.
- Nie jestem trenerem, który szuka wymówek, ale gdybyśmy mogli, to byśmy wystawili Zedadkę, Jirkę i Huka. Wypadło nam trzech podstawowych zawodników. Dla każdej drużyny byłby to duży ból głowy, ale w pierwszej połowie te braki były niewidoczne - zauważył Vuković.