Adam Banaś przez wiele lat był jednym z czołowych obrońców w PKO Ekstraklasie. W barwach Piasta Gliwice, Górnika Zabrze i Zagłębia Lubin łącznie rozegrał 121 meczów oraz strzelił 10 bramek na najwyższym szczeblu ligowym w Polsce.
W sezonie 2014/15 pograł jeszcze w Simurq Zaqatala z Azerbejdżanu. Potem na boisku już go nie oglądaliśmy. Karierę zakończył po cichu i nie został w futbolu w innej roli. Dopiero teraz zrobiło się o nim głośno. Szuka go policja na podstawie Art. 278 § 1 Zabieranie w celu przywłaszczenia cudzej rzeczy ruchomej".
41-latka możemy znaleźć na stronie policji w zakładce "Poszukiwani". Kulisy ujawnia "Fakt", który skontaktował się z osobami, które rzekomo miał oszukać. Banaś pożyczył spore pieniądze i do dzisiaj rzekomo ich nie oddał. Głos zabrały dwie ofiary.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to wymyślił! Gol bezpośrednio z rzutu rożnego
- Już nigdy więcej nie pożyczę nikomu pieniędzy. Nawet jego żona nie wie, gdzie on jest, ani na co mu były potrzebne te pieniądze. Po zakończeniu kariery piłkarskiej próbował zostać deweloperem, ale mu nie wyszło. Później wielokrotnie zmieniał miejsce zamieszkania. Pożyczał i uciekał - mówi w "Fakcie" Claudia Stachowiak, która kilka lat temu pożyczyła mu 3 tys. funtów (około 15 tys. zł).
- Pożyczyłem mu 20 tysięcy złotych. Mówił, że coś buduje i potrzebuje dokapitalizowania inwestycji. Spisaliśmy umowę, wręczyłem mu pieniądze i tyle. Wielokrotnie pisałem, dzwoniłem, rozmawiałem z nim. Obiecywał, że odda. Minęło już pięć lat i nie oddał - komentuje Marcin Wąsiak, były prezes Ruchu Radzionków, w którym Banaś zaczynał karierę.
Wiadomo, że znany piłkarz dodatkowo wziął dużą pożyczkę na osobę z bliskiej rodziny. Żona nie ma z nim kontaktu. Sama ma przez to problemy. Nie może na przykład wyrobić paszportów swoim dzieciom, bo do tego potrzebna jest zgoda obojga rodziców.
Jak wspominaliśmy, Banasia poszukuje policja, co możecie zobaczyć na poniższym screenie z oficjalnej strony. Funkcjonariusze są przekonani, że nie uniknie odpowiedzialności.
- Prowadzimy tę sprawę. Z całą pewnością prędzej czy później każdy podejrzany trafia w nasze ręce i zostaje pociągnięty do odpowiedzialności. Nie przypominam sobie, by ktoś ścigany przez gliwicką jednostkę uniknął sprawiedliwości - mówi podinspektor Marek Słomski z KMP w Gliwicach.
Także "Fakt" próbował skontaktować się z Banasiem. Pomimo pozyskania aż trzech numerów telefonu były piłkarz nie odezwał się i nie wiadomo, co się z nim dzieje.