Michał Probierz znany jest z tego, że lubi dawać szanse młodym zawodnikom i powoływać ich na zgrupowania reprezentacji Polski. Nierzadko kończy się jednak na tym, że piłkarz nie dostanie możliwości zagrania lub też po jednym słabszym występie zostaje następnie pomijany.
Tak było m.in. z Mateuszem Boguszem, który we wrześniu zagrał przeciętnie przeciwko Chorwacji. Występ ten spowodował, że selekcjoner reprezentacji nie powołał go na październikowe zgrupowanie kadry.
Tym razem na liście wybrańców Probierza znaleźli się tacy zawodnicy, jak Maxi Oyedele, Michael Ameyaw czy Kacper Kozłowski, który wrócił do kadry. Przeciwny takiej strategii wybierania zawodników jest Artur Wichniarek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Przyszedł na konferencję z pupilem. Miał ważny powód
- Nie może być tak, że ciągle zmieniamy. Nagle ktoś wyskoczy i już jest na poziomie reprezentacyjnym. Bo zagrał trzy dobre piłki? Wow, do kadry, dawać go - ironizował Wichniarek w rozmowie z Romanem Kołtoniem na kanale Prawda Futbolu.
18-krotny reprezentant Polski wspomniał Fernando Santosa, który w trakcie swojej przygody z naszą kadrą nie dał zadebiutować ani jednemu zawodnikowi. I Wichniarek nie dziwi się portugalskiemu szkoleniowcowi.
- (...) Pretensje do Santosa, który nie potrafił wypatrzyć piłkarzy z ekstraklasy do kadry, to jest brzemię, które wisi na szyi każdego kolejnego selekcjonera. Jak nie powoła, to będzie skrytykowany, że za jego kadencji nikt nowy nie pojawił się w reprezentacji. Na kadrę trzeba zasłużyć - zaznaczył Wichniarek.
Na koniec były napastnik odniósł się do braku powołania dla wspomnianego już Bogusza.
- Dla mnie to są dziwne decyzje. Bogusz nie sprawdził się z Chorwacją (...). Ale ja nie jestem fanem tak szybkiej kasacji na zasadzie "umie albo nie umie" - powiedział.
Przypomnijmy, że w październiku reprezentację Polski czekają dwa mecze w ramach Ligi Narodów UEFA. Najpierw z Portugalią (12.10), a następnie z Chorwacją (15.10). Oba spotkania odbędą się na PGE Narodowym w Warszawie.