Robert Lewandowski wykonuje rzuty karne jak profesor. Od 2015 roku jest zdecydowanie najlepszym egzekutorem "11" na świecie. Liczby mówią same za siebie: w tym czasie strzelił z "wapna" 76 goli na 82 próby.
To skuteczność na poziomie 93 proc. W branym pod uwagę okresie tylko trzem bramkarzom udało się obronić jego uderzenia z 11. metra. 55 pozostałych musiało uznać wyższość kapitana reprezentacji Polski. W tym w czwartek Andy Gunn ze Szkocji:
"Lewy" wypracował autorski styl wykonywania rzutów karnych i opanował go do perfekcji. Startował wtedy do piłki z linii pola karnego, by tuż przed oddaniem strzału przechodzić w tryb "slow-motion", prawie się zatrzymując i dopiero po chwili uderzając. - Nie da się obronić tych karnych! - rozkładał ręce Rafał Gikiewicz, którego Lewandowski w Bundeslidze pokonał trzy razy na trzy próby.
Napastnik Barcelony znalazł naśladowców, ale doskonalił swój styl. Zaczął zatrzymywać się nie tylko przed samym uderzeniem, ale też w trakcie rozbiegu. Wykorzystał lukę w przepisach, które tego nie zabraniały. Tłumaczył to nam były sędzia międzynarodowy Marcin Borski. Więcej TUTAJ.
W pewnym momencie jednak przesadził i stał się karykaturą samego siebie. Zaczął przypominać Freda Flinstone'a na kręgielni i musiał stawić czoła coraz większej krytyce. Najpierw na mundialu w Katarze (2022), gdy na raty pokonał Hugo Llorisa. I teraz po Euro 2024, gdy stanął przeciwko Mike'owi Maignanowi.
Francuz obronił strzał "Lewego", ale nie utrzymał nerwów na wodzy i wyszedł z linii, przez co sędzia nakazał powtórkę rzutu karnego i tym razem kapitan Biało-Czerwonych posłał piłkę do siatki. W swoim stylu.
Maignan się wściekł, a "Bild" nazwał zachowanie Lewandowskiego "najbardziej żenującą sceną Euro". Z kolei Colin Millar z "The Athletic" wezwał do zmiany przepisów, które teraz promują wykonawców, skazując bramkarzy na porażkę.
Satyrycy z "442oons" przedstawili Lewandowskiego jako prima balerinę. Ich kreskówka z "Lewym" przyodzianym w tutu i tańczącym w drodze do ustawionej na "wapnie" piłki stała się viralem. Na samym Facebooku wideo ma miliony wyświetleń.
Lewandowski nie zwykł kierować się głosami z zewnątrz, ale... na starcie sezonu 2024/25 fundamentalnie zmienił technikę wykonywania "11". Nowy-nieco starty sposób zaprezentował już w sparingu z Manchesterem City, potem skorzystał z niego w meczu ligowym z Valencią, a teraz wykorzystał w spotkaniu Ligi Narodów ze Szkocją (3:2 - relacja TUTAJ).
Jak widać, już nie tańczy przed oddaniem strzału, tylko po lekkim skippingu na początku bierze pełny rozbieg i bez większych komplikacji oddaje strzał. Wyjął krytykom argumenty z dłoni. W tym nowym stylu wykorzystał trzy "11" na trzy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Piękny gol piłkarki FC Barcelony. Co za uderzenie!