Biało-Czerwoni mieli teoretycznie najmniejsze szanse, by wygrać grupę D. Największe dawano kolejno Francuzom, Holendrom i Austriakom. Ostatecznie cel zrealizował zespół Ralfa Rangnicka, z którym przegraliśmy 1:3.
Tym samym po drugim niepowodzeniu pożegnaliśmy się z mistrzostwami. Na otarcie łez został nam jeden punkt, zdobyty za remis z Francuzami. Przypomnijmy, że na inaugurację przegraliśmy 1:2 z Holandią. - Turniej jest dla nas na pewno nieudany. Nie zdobyliśmy nawet trzeciego miejsca w grupie. Ostatnie spotkanie za to można zaliczyć do zadowalających. Z bardzo silną reprezentacją Francji chwilami graliśmy wyrównany mecz. Nie możemy powiedzieć, że mieliśmy więcej okazji. Niemniej od pierwszych minut pojawiały się okazje, które mogliśmy wykorzystać. Mieli je na przykład Robert Lewandowski i Sebastian Szymański - mówi WP SportoweFakty Dariusz Dziekanowski.
- Mamy swoje problemy. Na pewno z grą w defensywie i solidnością. Francuzi stworzyli wiele sytuacji bramkowych. Na wysokości zadania stanął Łukasz Skorupski, który odbił wiele piłek. Mecz nam pokazał, że polska kadra ma potencjał. Zagraliśmy z Francją zdecydowanie najlepsze spotkanie na mistrzostwach Europy. Szkoda, że nie byliśmy w stanie tego zrobić z Holandią i Austrią - dodaje 63-krotny reprezentant Polski, strzelec 20 bramek.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro" Największy wygrany reprezentacji Polski? "To na pewno wielka przyszłość naszej kadry"
"Brakuje monolitu"
Chwilami przeciwko Francuzom kibice ujrzeli inną reprezentację Polski. Zaangażowaną, odważną, stwarzającą okazje od samego początku meczu. Biało-Czerwoni oddali dziesięć strzałów, w tym dwa celne. Dziekanowski po zakończeniu spotkania wyróżnił kilku kadrowiczów.
- Warto oprócz naszego bramkarza pochwalić Kacpra Urbańskiego, Jakuba Modera czy występującego na lewej stronie obrony Jakuba Kiwiora. Do tego zestawienia można dołożyć Piotra Zielińskiego. Nie zmienia to faktu, że wciąż mamy problemy z solidnością, konsekwencją i grą w defensywie. Wzorem powinna być dla nas pod tym względem Austria. Za kadencji trenera Brzęczka to my ją ogrywaliśmy i byliśmy lepsi. Teraz jest odwrotnie. Austriaccy zawodnicy zrobili postępy, polscy nie. Brakuje nam monolitu i zgranego zespołu, który w trudnych momentach powinien zachować czyste konto - zauważa ekspert.
Nie wykorzystali szansy
Polska awansowała na Euro 2024 jako ostatnia. Z kolei już jako pierwsza straciła matematyczne szanse na wyjście z grupy (i jako jedyna po dwóch rozegranych spotkaniach). - Byłem zawiedziony przede wszystkim meczem z Austrią. Polacy przez pierwsze 15 minut zostali w szatni. Stracili szybko bramkę. To był znak, że gramy najtrudniejszy mecz w grupie. Jednak nie tylko. Ta sytuacja pokazała, iż w polskim zespole brakuje odpowiedniej mentalności. Zdawaliśmy sobie sprawę z wagi tego spotkania zdecydowanie wcześniej. Nie mogliśmy tak zagrać w najważniejszej chwili. Stało się inaczej, co pokazało, że jeszcze nam wiele brakuje - mówi były napastnik Legii Warszawa.
- Powinniśmy zacząć doceniać piłkarzy, którzy niekoniecznie regularnie goszczą na pierwszych stronach gazet, ale spisują się dobrze zarówno w defensywie, jak i ofensywie, potrafią zwycięstwo wybiegać. Myślę, że wciąż brakuje takich piłkarzy w naszej reprezentacji. Nie uważam, że byliśmy w grupie śmierci. Austria udowodniła, że można pokrzyżować szyki tym teoretycznie najmocniejszym. My także mogliśmy urwać punkty Holandii i zremisowaliśmy z Francją. To była grupa niespodzianek, niektóre są jeszcze ciekawsze i bardziej wymagające - dodaje.
[b]
"To są bzdury"
[/b]Od lat Polakom brakuje kolektywu. Ma to zmienić właśnie Michał Probierz, który mimo nieudanych mistrzostw pozostanie selekcjonerem kadry.
- Czasami nie widzę w naszych piłkarzach emocji. Jakby popadali w marazm. Sprawiają wrażenie, że nie do końca czują, jakie zadanie ich czeka. Nie potrafią przełożyć całej otoczki na spotkanie. To jest dziwne. Wszystkie inne zespoły pokazały, że mistrzostwa Europy są dla nich wydarzeniem. Takim, które ich buduje, nie przytłacza. Polacy sprawiali wrażenie zespołu bez uczuć. Nie chcę oceniać, kto na Euro do tej pory zaprezentował się najsłabiej, a kto najlepiej - zauważa 63-krotny reprezentant Polski.
- Niemniej trudno uciekać od rzeczywistości. Nie sprawiliśmy niespodzianki i mogliśmy zagrać lepiej. Nie zrealizowaliśmy założonego celu. Nie zgodzę się z trenerem Probierzem, że gdyby wykreślić z meczów z Holandią i Austrią po 15 minut, to dobrze wypadaliśmy na turnieju. To są bzdury. Tak nie można przedstawiać stanu rzeczy. Zawiedliśmy. Trzeba szukać nowych rozwiązań. Musimy zbudować drużynę, podobnie, jak Austriacy, czy Rumuni albo Słoweńcy i Gruzini. Te reprezentacje pokazują, że można coś zbudować ponad stan i stworzyć z piłkarzy drużynę z prawdziwego zdarzenia, z czym my mamy problem - podsumowuje Dariusz Dziekanowski.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Lubański jednoznacznie o Lewandowskim w reprezentacji Polski
- Klęska na Euro. Henryk Kasperczak wie, dlaczego w Polsce jest tak źle