Wisła Kraków zremisowała u siebie z Zagłębiem Sosnowiec w 14. kolejce Fortuna I ligi, po raz kolejny w tym sezonie rozczarowując swoich kibiców. Był to już szósty ligowy remis krakowian od początku obecnego sezonu, co dla zespołu - w teorii - marzącego o awansie do Ekstraklasy jest kolejną stratą punktów.
Zagłębie również miało w tym spotkaniu swoje okazje, ale w dwóch sytuacjach przytomnie ocalił krakowski zespół bramkarz Alvaro Raton. Hiszpan na początku sezonu był mocno krytykowany, ale w ostatnich dwóch spotkaniach "Białej Gwiazdy" zaliczył kilka dość efektownych interwencji.
- My, bramkarze, próbujemy ratować drużynę w niektórych sytuacjach. Miałem jednak w tym meczu relatywnie mało roboty, bramkarz rywali miał jej więcej. Musimy kontynuować ten obrany kierunek pracy, stwarzamy okazje, gramy dobrze. Wyniki przyjdą - przekonuje Raton w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Leo Messi dla WP o Barcelonie z Lewandowskim: To świetna mieszanka
Jak twierdzi, to samo swoim podopiecznym przekazał w szatni po końcowym gwizdku trener Radosław Sobolewski: - Mówił, że musimy nadal tak pracować. Nie wiem, ile mieliśmy tego wieczoru dokładnie okazji podbramkowych, ale jak piłka nie chce wpaść w tym meczu, to wpadnie do bramki w następnym. W ostatnich spotkaniach u siebie wygrywaliśmy zdobywając naprawdę wiele goli. Tym razem się nie udało.
Regularnie notowanymi remisami Wisła drogi do Ekstraklasy sobie jednak nie utoruje. Po zakończeniu meczu z Zagłębiem krakowianie plasowali się na 8. miejscu w tabeli Fortuna I ligi. - Jako piłkarze Wisły, wszyscy chcemy powrotu klubu do Ekstraklasy. Mamy świadomość, że musimy ten cel zrealizować. Im szybciej, tym lepiej. Chcemy wygrywać w każdym meczu, ale rywale również. Raz się wygrywa, kiedy indziej się remisuje, czy nawet przegrywa - kwituje hiszpański golkiper.
Dla takiej piłkarskiej marki, jak Wisła Kraków bycie średniakiem Fortuna I Ligi to nie jest jednak rzeczywistość, którą łatwo jest kibicom zaakceptować. Po ostatnim gwizdku z trybun słychać było wezwania do dymisji Radosława Sobolewskiego.
- Wiemy, że to zasłużony historycznie klub, mamy świadomość, w jakiej koszulce gramy i jaka się z tym wiąże odpowiedzialność - przekonuje Hiszpan i dodaje: - Naprawdę walczyliśmy o wygraną. Walczymy w każdym meczu, przegraliśmy dotąd tylko trzy ligowe spotkania. Choć to prawda, że w niektórych starciach brakuje nam skuteczności.
Piach w oczy
Po spotkaniu piłkarze Wisły starali się nie zwalać winy na stan murawy, choć przyznawali, że wszechobecny piasek nie pomagał przy wielu zagraniach. Plac gry momentami przypominał sawannę, a nie dobrze utrzymaną murawę. - Boisko nie było w najlepszym stanie. Ale koniec końców było takie samo dla obu drużyn. Oczywiście dla zespołu, który w większym stopniu prowadzi grę będzie to większym wyzwaniem. Ale to nie może być usprawiedliwieniem - podkreśla były golkiper Realu Saragossa, dodając: - Utrudniało to nieco życie, ale trzeba się umieć zaadaptować.
Raton na początku swojego pobytu w Wiśle miewał mecze, w których nie ustrzegł się błędów, krytykowano m.in. jego grę nogami. W pewnym momencie ta krytyka w mediach społecznościowych mocno przybrała na sile. Dyrektor sportowy "Białej Gwiazdy" Kiko Ramirez zapewniał jednak w rozmowie z WP SportoweFakty, że Raton jest silny mentalnie i radzi sobie z tą presją.
- W Hiszpanii, gdy mnie krytykowano, docierało to do mnie. W Polsce - niestety czy na szczęście - nie rozumiem, co o mnie mówią. Ja się koncentruję na swojej pracy. Nie mam wpływu na to, co ludzie mówią czy myślą. Nie przywiązuję do tego wagi - zapewnia Raton.
Wszedł do klubu z futryną. "Nikt nie myśli o Lewandowskim"
Hiszpan zachwycony Lewandowskim. "Klasa światowa"