"Ekstraklasa to nie europejskie puchary". Ekspert wypunktował Legię Warszawa

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Bartosz Slisz i Paweł Wszołek
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Bartosz Slisz i Paweł Wszołek

Piłkarze Legii Warszawa popełniali proste błędy, a Austria Wiedeń skrzętnie je wykorzystała. - Nie ma się co dziwić, że jest taki wynik - skomentował Tomasz Kłos. Ekspert pomimo porażki 1:2 nie zamyka "Wojskowym" drogi do kolejnej rundy.

Fani obecni na stadionie przy Łazienkowskiej mieli prawo czuć rozczarowanie. Obrońcy Legii Warszawa właściwie sprezentowali bramkę Austrii Wiedeń 11. minucie, gdy Muharem Huskovic wykończył akcję. Ten sam napastnik skompletował dublet po zmianie storn. W samej końcówce gospodarze złapali kontakt dzięki trafieniu Ernesta Muciego.

Warszawianie przegrali 1:2 na własnym obiekcie i według Tomasza Kłos są w dość skomplikowanej sytuacji przed starciem rewanżowym w Lidze Konferencji Europy. Wybitny Reprezentant Polski spodziewał się zdecydowanie więcej po wicemistrzu Polski.

- Jeżeli takie błędy się popełnia, to nie ma się co dziwić, że jest taki wynik. Austria Wiedeń jest bardzo dobrą drużyną, zawsze była w czubie austriackich zespołów. Wiadomo było od razu, że to nie będzie taki łatwy i prosty mecz. Patrząc na komplet publiczności, wspaniałą atmosferę, jaką zgotowali kibice, sądziłem, że to jeszcze bardziej pomoże Legii. Oczywiście, że drużyna miała dobre momenty, ale to było za mało, żeby przynajmniej zremisować. Uważam, że przy remisie Legia na pewno mogłaby być zadowolona - podsumował.

Przez 90 minut gospodarze częściej stwarzali zagrożenie pod bramką rywali, choć brakowało im skuteczności. Co więcej, Legia miała miażdżącą przewagę w posiadaniu piłki, jednak ten fakt nie przełożył się na końcowy rezultat.

ZOBACZ WIDEO: Trzy polskie kluby w fazie grupowej pucharów? "Jest o co się bić"

- Były różne momenty, gdzie Legia kontrolowała grę i próbowała akcji ofensywnych, ale trochę za bardzo chaotycznie. Było widać błędy, a Austria potrafiła je wykorzystać. Niewykorzystane sytuacje się mszczą. Spodziewałem się troszeczkę więcej - przyznał uczestnik MŚ 2002.

Z punktu widzenia naszego rozmówcy, w defensywie ekipa Runjaicia spisywała się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Szkoleniowiec ma niewiele czasu na przygotowanie drużyny do rewanżu.

- Tutaj trenera czeka jeszcze dużo pracy, bo ekstraklasa to nie europejskie puchary. Jest inny poziom w destrukcji w meczach z dużo lepszymi zespołami. Spotkanie z Austrią Wiedeń pokazało, nad czym trzeba jeszcze ciężej pracować - kontynuował Kłos.

W pierwszej połowie Paweł Wszołek stoczył pojedynek z Lucasem Galvao. Brazylijczyk zaatakował skrzydłowego wślizgiem i spowodował jego upadek. W tej sytuacji idealnie ustawiony był sędzia Pierre Gaillouste, który pozostał niewzruszony.

- Zdecydowanie należał się rzut karny. Oglądałem powtórki i dziwię się, że sędzia podjął taką decyzję. Sędzia stał w odległości 10-15 metrów i musiał widzieć, że zawodnik Austrii nie dotknął piłki, Paweł bardzo dobrze się zachował, przepchnął się między dwóch piłkarzy. Zresztą myślę, że to był pozytywny punkt drużyny warszawskiej. W drugiej sytuacji się jednak nie popisał, bo powinna być to bramka. Być może wtedy mecz potoczyłby się inaczej - zastanawia się były piłkarz.

W rewanżu zaplanowanym na 17 sierpnia warszawianie będą musieli gonić wynik. Pomimo niespodziewanej porażki Tomasz Kłos nie odbiera Legii szans na awans do czwartej rundy eliminacyjnej Ligi Konferencji Europy.

- Piłka jest taka, że absolutnie nie zamykam drogi Legii. Wystarczy, że jedną bramkę strzeli i siły będą wyrównane. Pamiętajmy, że zagra w Wiedniu. To będzie na pewno ciężki mecz i w pierwszych 30 minutach Austria na pewno też będzie chciała zaatakować. Przede wszystkim Legia powinna skupić się na defensywie, nie stracić bramki, a później pomyśleć o zdobyciu - zakończył.

Rafał Szymański, WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Co za historia! "Kat" Legii ledwo uszedł z życiem
Fala komentarzy po porażce Legii Warszawa. "Szkoda jak diabli"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty