"Fiorentina nie odpuszcza w sprawie Kamila Grabary. Jest on pierwszym wyborem do obsady bramki klubu. Kontynuowane są rozmowy z Kopenhagą w celu znalezienia odpowiedniego porozumienia" - poinformował jeden z najbardziej szanowanych dziennikarzy transferowych, Gianluca Di Marzio.
To kolejny z dużych europejskich klubów, które łączone są z osobą młodego polskiego golkipera. Po raz pierwszy jednak cała sprawa wygląda tak poważnie. Di Marzio podał nawet kwotę, którą gotowy zapłacić jest włoski zespół - 12 mln euro.
Gdyby tak się stało, Polak zostałby zdecydowanie najdroższym bramkarzem kupionym kiedykolwiek przed florencki zespół. Kontynuowałby też polskie tradycje w barwach "Violi".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Stanął przy Messim i się rozpłakał. To syn wielkiej gwiazdy
- Jak dotąd Fiorentnia może mieć dobre skojarzenia z polskimi bramkarzami. Boruc, czy też Drągowski raczej wywiązywali się ze swoich zadań - przypomina Piotr Czachowski, były reprezentant Polski, a obecnie komentator ligi włoskiej w Eleven Sports.
Konkurencja nie najwyższych lotów
Na dziś pierwszym bramkarzem Fiorentiny jest 33-letni Pietro Terracciano. Włoch nie jest jednak raczej golkiperem, który gwarantuje w trakcie sezonu kilka dodatkowych wybronionych punktów. Co więcej, Fiorentina, to jak dotąd największy klub, w którym przyszło mu występować. Całą swoją dotychczasową karierę spędził na półwyspie Apenińskim, grając w drużynach z drugiego szeregu jak Salernitana, Nocerina czy Empoli.
- Grabara zapewne na początku byłby drugim bramkarzem, ale skoro go biorą to na pewno gdzieś w niedalekiej przyszłości mógłby patrzeć optymistycznie na swoje szanse na grę - komentuje Czachowski.
- Terracciano to nie jest tej klasy zawodnik, aby był nie do ruszenia. Oczywiście, na pewno na ten moment ma określoną pozycję w składzie u Italiano. Z początku pewnie Grabara musiałby zacisnąć zęby czekając na moment, kiedy mógłby zostać numerem 1 - ocenia nasz rozmówca.
Bramka to jednak zdecydowanie pozycja, na której Fiorentina powinna szukać wzmocnień. W całym ubiegłym sezonie Serie A, tylko jeden bramkarz mógł "pochwalić się" niższym procentem obronionych strzałów od Terracciano (66,7 procent). 22 golkiperów zanotowało natomiast lepsze wyniki (pod uwagę brani byli zawodnicy, którzy rozegrali co najmniej 15 meczów).
Przełamać klątwę
Dla Grabary pewną przestrogą mogą być jednak inne bramkarskie talenty, które w ostatnim czasie nie do końca rozwijały się w Fiorentinie tak, jak początkowo zakładano.
Dotychczas najdrożej zakupiony przez Włochów golkiper, Alban Lafont (8 milionów euro), w sumie rozegrał w barwach klubu zaledwie 38 meczów, a po sezonie powrócił do Francji, najpierw na wypożyczenie do Nantes, a potem odchodząc na zasadzie transferu definitywnego.
- Alban powiedział mi na długo przed końcem sezonu, że nie jest szczęśliwy w Fiorentinie z różnych względów - skarżył się wówczas ojciec zawodnika w rozmowie z Fiorentinanews.com.
Francuza w bramce "Violi" zastąpił inny perspektywiczny bramkarz, czyli Bartłomiej Drągowski. I tu przez pewien czas wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, bowiem Drągowski łączony był nawet z transferem do Premier League czy Interu. Ostatecznie jednak najpierw stracił miejsce w składzie Fiorentiny, a następnie wylądował w Spezii.
Fiorentinia generalnie przez lata nie była wymarzonym kierunkiem dla Polaków. Większość z naszych rodaków brutalnie odbijała się tam od ściany, a dziś mało który klub może kojarzyć nam się równie negatywnie.
Jakub Błaszczykowski, Rafał Wolski, Szymon Żurkowski, Krzysztof Piątek... Każdy z nich, gdyby dziś mógł cofnąć czas, zapewne nie zdecydowałby się na przeprowadzkę do Florencji. Czy jednak to powinno jakkolwiek wpływać na decyzję Grabary?
- Każdy piłkarz jest inny. Każdy zawodnik ma swoje własne cechy i to nie powinno mieć większego znaczenia. A jeżeli do tej pory nie był to najszczęśliwszy klub dla Polaków, to czas najwyższy to przełamać - kwituje Czachowski.
Kamil Grabara piłkarską karierę zaczynał w Ruchu Chorzów, skąd w w wieku 17 lat odszedł do Liverpoolu. Nie udało mu się jednak zaliczyć debiutu w barwach "The Reds", zaliczając w międzyczasie kolejne wypożyczenia (Aarhus, Huddersfield). Ostatecznie, w 2021 roku, za 3,5 mln euro trafił do duńskiej Kopenhagi. W obecnym klubie rozegrał jak dotąd 79 spotkań, debiutując m.in. w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Bartłomiej Bukowski, WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Oto kolejna perła z La Masii
- Złożył hołd legendzie futbolu