FC Barcelona do meczu rewanżowego 1/2 finału Pucharu Króla z Realem Madryt podejdzie w doskonałym nastroju. Zespół prowadzony przez Xaviego jest bowiem liderem La Liga z dużą przewagą nad Realem Madryt, a pierwsze spotkanie zakończyło się wynikiem 1:0 dla "Blaugrany".
Dodatkowo "Duma Katalonii" w końcu przełamała swoje "fatum" wygrywania tylko jedną bramką. Takimi wynikami na korzyść Barcy kończyło się od zakończenia mundialu aż 10 z 21 rozegranych meczów. W ostatnim ligowym spotkaniu z lepszej strony w końcu pokazał się Robert Lewandowski.
Mundialowy kryzys formy
Jak na razie przygodę kapitana reprezentacji Polski z "Blaugraną" możemy śmiało podzielić na dwa okresy. Ten pierwszy miał miejsce od sierpnia do listopada. Wówczas "Lewy" był najjaśniejszą gwiazdą i zawodził jedynie w wielkich mecz Ligi Mistrzów.
ZOBACZ WIDEO: Idą zmiany. "Santos nie będzie chciał się cofnąć"
Wówczas, gdy sędzia w La Liga gwizdał początek meczu, można było śmiało przypuszczać, że spotkanie zakończy się zwycięstwem Barcelony, którą do tryumfu poprowadzi właśnie napastnik reprezentacji Polski.
Pokazują to także liczby. W 14 rozegranych ligowych meczach przed wyjazdem do Kataru, "Lewy", według współczynnika xG (źródło: Fbref.com), miał strzelić równo 11 goli. Na mundial wyjechał z 13 ligowymi trafieniami. Po mistrzostwach świata według tego współczynnika powinien w La Liga strzelić pięć goli. Udało mu się pokonać golkiperów zaledwie czterokrotnie. Spadek jest wyraźny, bo mówimy de facto o różnicy trzech goli. Wcześniej Polak strzelił o dwa gole więcej niż powinien, po mundialu jednego mniej niż wyliczyli analitycy.
Lewandowski w Barcelonie jednak nie jest odpowiedzialny jedynie za wpisywanie się na listę strzelców. Poza sferą mentalną, w której niewątpliwie naturalnie stał się liderem niedoświadczonej szatni, Lewy musi być także kreatorem.
Najlepiej widać to na statystyce SCA, czyli akcji, które prowadziły do oddania strzału przez drużynę. Przed mundialem średnio udawało mu się tworzyć zespołowi 2,85 takich okazji na mecz La Liga. Łącznie było ich aż 40.
Od startu drugiej części sezonu zanotował spadek, podobnie jak w wielu innych statystykach. Średnio "Lewy" swoim kolegom w meczu tworzy niecałe 2,5 okazji do oddania strzału. Łącznie było ich 22.
Jeśli kibice Barcelony chcą szukać nadziei na lepsze występy "Lewego" to wydawało się, że ta nadeszła już w ligowym El Clasico przed wyjazdem na kadrę. Lewandowski wyglądał już w jakiejś części tak, jak oczekują tego fani. Potem przyszły jednak mecze reprezentacji, które wyraźnie zburzyły to oblicze.
Naszego kapitana tłumaczył Mateusz Borek. - Robert miał trochę problemów zdrowotnych, nie mówił o tym publicznie. Rozmawiałem z nim kilka dni temu i przyznał, że przynajmniej do trzech spotkań przystępował nie w pełni sił, z jakimiś mikro urazami - zdradził w programie "Moc Futbolu" na Kanale Sportowym [WIĘCEJ TUTAJ].
Jeśli Robert faktycznie uporał się już z tymi problemami zdrowotnymi, to świadectwo tego dostaliśmy w ostatniej kolejce La Liga przeciwko Elche. Polak strzelił dwa gole oraz zanotował asystę, a po meczu wybrano go "Królem Spotkania". To było jednak tylko słabiutkie Elche. Czas na potwierdzenie formy z klasowym rywalem. Najbliższa okazja już w środowy wieczór przed własnymi kibicami.
Benzema strzela, ale zawodzi
Karim Benzema w przeciwieństwie do Roberta Lewandowskiego cały sezon ma bardzo trudny. Francuz bowiem od początku rozgrywek jest ciągle nękany przez kontuzje, które nie pozwalają mu złapać regularności.
Dodatkowo w uzyskaniu optymalnej dyspozycji z pewnością nie pomógł Francuzowi konflikt z Didierem Deschampsem selekcjonerem reprezentacji Trójkolorowych. Przez to napastnik nie pojechał na mundial do Kataru, gdzie kadra zdobyła srebrne medale.
Benzema zagrał w zaledwie 17 z 27 możliwych meczów ligowych Realu Madryt. Mimo tego jego liczby w tym czasie wyglądają naprawdę dobrze. Udało mu się bowiem strzelić 14 goli oraz zanotować trzy asysty.
Coś, co w listopadzie wydawało się nierealne teraz staje się powoli faktem. Wówczas bowiem zwycięstwo Lewandowskiego w klasyfikacji najlepszych strzelców La Liga zdawało się wręcz pewne.
Okres od mundialu jednak wiele zmienił. Benzema jest jednym z najlepszych strzelców w tym czasie w pięciu najlepszych ligach europejskich. Zredukował już stratę do Lewandowskiego na zaledwie trzy gole.
Mimo tego kibice Realu wciąż twierdzą, że to nie jest ten sam Benzema, którego widzieli w minionym sezonie. Można znaleźć dużo narzekań nie tylko na skuteczność, ale także aktywność i aspekty techniczne, czyli coś, co zawsze gwarantował.
Być może punktem zwrotnym dla Karima będzie niedawne El Clasico. Wówczas zaprezentował się fatalnie, a hiszpański "AS" wystawił mu nawet ocenę zero, czego raczej nie trzeba tłumaczyć.
W trakcie przerwy reprezentacyjnej Francuz jednak odpoczywał i mógł w pełni się zregenerować tak, aby być gotowym na ostatnie tygodnie wyczerpującego sezonu. Z doskonałej strony pokazał się w ligowym meczu z Realem Valladolid.
Tam kibice zgromadzeni na Santiago Bernabeu dostali dowód na to, że odpoczynek był mu potrzebny. Kapitan "Los Blancos" zanotował hat-tricka, a bramka zdobyta przewrotką pokazała, że wraca do dobrej dyspozycji. Trzeba jednak pamiętać, że to był tylko słabiutki Valldolid. Benzema w środę ma szansę udowodnić, że wraca do swojej optymalnej formy.
Mecz FC Barcelona - Real Madryt rozpocznie się o godzinie 21:00 w środę 5 kwietnia. Transmisja odbędzie się w TVP Sport. Relacja tekstowa na żywo na WP SportoweFakty.
Rafał Sierhej, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
Największa trauma Roberta Lewandowskiego. "To wciąż boli"
Absurd na MŚ. Szef FIFA wystawił Katarowi laurkę