Bangladesz kocha Leo Messiego. Tylko nie wie, dlaczego

WP SportoweFakty / WP SportoweFakty / Kibice Argentyny z Bangladeszu
WP SportoweFakty / WP SportoweFakty / Kibice Argentyny z Bangladeszu

Są oblegani, podbiegają do nich młodzi chłopcy, kobiety w hidżabach, proszą o zdjęcie. Ale gdy pytamy o piłkarzy Argentyny, zapada niezręczna cisza.

Z Kataru Mateusz Skwierawski

Grupa kilku mężczyzn przebranych w stroje reprezentacji Argentyny robi furorę na głównym deptaku w Lusajl. To miejsce, gdzie faktycznie czuć, że zaraz w Katarze rozpocznie się święto piłki. Z rozstawionych głośników leci ciągle ta sama piosenka: "Hayya Hayya" - oficjalny utwór mistrzostw w Katarze.

Wrażenie robi Lusail Stadium - ogromny obiekt mogący pomieścić 86 tysięcy kibiców przypominający z zewnątrz wielką łódkę. Ale show należy do nich. Kilku panów w biało-niebieskich perukach na głowie skandują dwa wyuczone hasła: "Messi, Messi" i "Argentina, Argentina".

Są oblegani, podbiegają do nich młodzi chłopcy, kobiety w hidżabach, proszą o zdjęcie. W miejscu wystrojonym wszystkimi flagami drużyn, które wystąpią w mistrzostwach, to oni robią najwięcej szumu.

ZOBACZ WIDEO: To będzie najbardziej kontrowersyjny mundial w historii? Zaatakowano dziennikarza

Z rozśpiewanej grupki mężczyzn wyławiamy jedynego, który mówi w języku angielskim.

- My kochamy Argentynę, kochamy! - krzyczy.
- Dlaczego?
- Po prostu! To świetny kraj, świetni piłkarze!
- Skąd jesteście?
- Z Bangladeszu.
- I kochacie Argentynę?
- Tak, bo to świetny kraj! - powtarza.

Za chwilę wyciąga flagę Argentyny i rozciąga ją z kolegami. Podchodzi do nas Farook, jest ubrany inaczej - w czerwoną bluzę i długie spodnie. Wizerunkiem nie pasuje do naszego rozmówcy w koszulce Leo Messiego. Farook przysłuchiwał się naszej rozmowie z boku i postanowił przekonać nas, że kibicowski entuzjazm to spontaniczna reakcja.

- Zobacz - wyciąga telefon komórkowy. Wchodzi w jedną z grup na komunikatorze, przesuwa palcem w dół. - Widzisz? Tu wysyłamy sobie wiadomości o drużynie, my cały czas żyjemy losami Argentyny! - zapewnia. Jest uśmiechnięty, dobrze mówi po angielsku i przekonuje o miłości do drużyny Lionela Scaloniego.

Ale trochę to wszystko dziwnie wygląda. Dlaczego ten gość mówi kolegom, co mają robić? Czemu ich kontroluje, a sam stoi z boku, nie śpiewa?

- Jesteście w pracy, przecież to widać! - zaczepiamy.
- Przysięgam, my kochamy Argentynę! - Farook składa ręce i jeszcze mocniej się uśmiecha.
- OK, to powiedz, jakich znasz piłkarzy!
- Nie wymienię ci wszystkich, ale czterech na pewno!
- Zaczynaj.
- Messi, Di Maria i... ten na "L", no, jak on miał...

Farook nie przypomniał sobie nazwiska, ale raz jeszcze powtórzył, jak mocnym uczuciem darzą kadrę naszych rywali. Na koniec jeszcze raz się ucieszył, bo od nas dowiedział się, że Argentyna gra na mistrzostwach z Polską, a my też jesteśmy z Polski. - Przybijcie piątkę! Niech wygra lepszy! - szeroko się uśmiechnął.

I poszedł w kierunku obleganych biało-niebieskich peruk.

Złe informacje dla polskich kibiców

Był tu tylko piach. Dziś otwierają miasteczko

Źródło artykułu: