- Nigdy nie można być zadowolonym. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że przed sezonem zmieniliśmy charakter pracy. Dołożyłem trochę piłkarzom, żeby skończyło się snucie i człapanie po boisku. Odbije się to na dynamice i szybkości, ale uważam, że z czasem zaprocentuje. Jest dobra baza tlenowa u zawodników, więc trzeba im dać w dupkę - powiedział Tarasiewicz w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną.
Trener Śląska jest cały czas w gronie kandydatów na selekcjonera reprezentacji Polski. O doborze szkoleniowca ma zadecydować konkurs. - Jeśli będzie taka potrzeba, to napiszę swój program. Tylko że znów będziemy mówić o dalekosiężnych planach, systemie szkolenia, budowie orlików itd. To też jest ważne, ale zapominamy, że o wszystkim decyduje kontakt trenera z zawodnikami. To musi być ktoś, kto podejdzie do nich jak psycholog. Dlatego naszej kadry nie powinien prowadzić obcokrajowiec. Na taki manewr może sobie pozwolić Brazylia lub Hiszpania. My nie mamy wybitnych zawodników i dlatego trener musi cały czas być przy drużynie, wpływać na piłkarzy przez swoje emocje w sposób szybki i dynamiczny, a nie wołając tłumaczkę - dodał Tarasiewicz.