Radosław Kałużny stanął w obronie Roberta Lewandowskiego i zupełnie nie rozumie całego zamieszania związanego z kapitanem reprezentacji Polski. O co chodzi?
"Lewy" podczas maratonu związanego z występami Biało-Czerwonych w Lidze Narodów pojawił się w Paryżu, gdzie dopingował m.in. Igę Świątek w finale tenisowego Roland Garros, a potem opuścił mecz z Holandią - był tylko na trybunach stadionu w Rotterdamie.
- Robert Lewandowski to Mister Robot, niczym bohater gry komputerowej z naszego dzieciństwa - komplementuje Lewandowskiego Radosław Kałużny w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
ZOBACZ WIDEO: Co z przyszłością Lewandowskiego? Kapitan reprezentacji zabrał głos
- Trzeba mieć w głowie trociny, by wypominać "Lewemu", że odpoczywał zamiast grać we wszystkich meczach reprezentacji lub wytykać mu, że przejechał się do Paryża, by obejrzeć decydujące mecze w Roland Garros - dodał były reprezentant Polski.
Zwraca uwagę na to, że selekcjoner Czesław Michniewicz nie po to powoływał tylu zawodników, żeby grać nieustannie podstawowymi graczami. - Nie róbmy cyrku - wypalił Kałużny. - Po to Czesław Michniewicz powołał prawie czterdziestu chłopa, żeby ktoś mógł złapać oddech. Ktoś, czyli podstawowi gracze, najbardziej zmęczeni sezonem.
Lewandowski z czterech czerwcowych meczów reprezentacji Polski w Lidze Narodów rozegrał dwa całe spotkania (z Walią i Belgią w Polsce) oraz 69 minut pojedynku z Belgią na wyjeździe. W tym czasie zaliczył jednego gola i jedną asystę.
Kałużny w barwach narodowych rozegrał 41 spotkań, w których zaliczył 11 goli.
Zobacz także:
Zaskakująca opinia szefa TVP Sport po meczach Polaków
Były kapitan reprezentacji przestrzega. "Młodzi tego nie pociągną"