Niemiecki narciarz Andreas Sander zaskoczył swoim wyznaniem. Postanowił bowiem ujawnić, że od dwóch lat cierpi na poważne problemy zdrowotne związane z mitochondriami.
W rozmowie z Eurosportem przyznał, że jego stan zdrowia stale się pogarszał. Przez to lekarza zakazali mu uprawiania sportu, dopóki nie dojdzie do momentu, w którym jego sytuacja się poprawi.
- Moje ciało nie jest w stanie produkować energii, co czyni mnie podatnym na infekcje - zdradził Sander.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie "Trening mięśni brzucha… i twarzy". Dziennikarka Polsatu znów pokazała moc
Narciarz alpejski, który zdobył srebro w zjeździe podczas mistrzostw świata w Cortina d'Ampezzo w 2021 roku, podkreślił, że walka z chorobą była dla niego wyjątkowo trudna. Początkowo liczył, że trening poprawi jego kondycję, jednak stan zdrowia okazał się poważniejszy, niż przypuszczano.
- Nie udało mi się pokonać problemu treningiem, a stan zdrowia pogorszył się jeszcze bardziej - przyznał Niemiec.
W ostatnich miesiącach stan Sandera znacznie się pogorszył, co sprawiło, że musiał całkowicie zaprzestać treningów. Zawodnik pozostaje pod opieką najlepszych specjalistów, którzy intensywnie nad nim pracują, mając nadzieję na poprawę sytuacji.
Pomimo licznych wyzwań, niemiecki narciarz jest wdzięczny zespołowi medycznemu i liczy na powrót do zdrowia. - Mam nadzieję, że niedługo wrócę do sportu, gdy tylko dostanę zgodę od lekarzy - powiedział, podkreślając, że jego celem jest powrót na stok i udział w przyszłym sezonie Pucharu Świata.
Sander przyznał również, że nie myśli jeszcze o zakończeniu kariery, choć wie, że zbliża się do sportowej emerytury. - Nadal chcę spróbować swoich sił w sporcie, gdy tylko odzyskam zdrowie. Mam nadzieję, że moje ciało będzie funkcjonować lepiej niż kiedykolwiek wcześniej - podkreślił.