W tym artykule dowiesz się o:
Wywołał poruszenie
- Nie mogę się doczekać rywalizacji z Kubicą - mówił Marco Wittmann, były mistrz serii DTM i kierowca BMW, a więc zespołu, który dał szansę Polakowi. Testy na torze w hiszpańskim Jerez rozpoczęły się już w środę, a Robert Kubica za kierownicą zasiadł kolejnego dnia. Warto podkreślić, że jego pojawienie się w padoku wywołało spore poruszenie. Nie była to pierwsza przygoda Kubicy z DTM - po raz pierwszy wziął udział w testach już w 2013 roku.
"To się naprawdę dzieje"
Tak pojawienie się Kubicy na torze skomentowano na oficjalnym koncie DTM w mediach społecznościowych. To pokazuje, że polski kierowca jest na dobrej drodze do tego, aby stać się gwiazdą serii. 35-latek pierwsze okrążenia samochodem BMW M4 DTM zaczął kręcić około godz. 10. Polak miał być porównywany z Marco Wittmannem i Philippem Engiem, a więc kierowcami BMW w sezonie 2019.
Zrobił dobre wrażenie
Podczas testów DTM zespoły nie publikują czasów osiąganych przez zawodników. Nieoficjalnie przekazano jednak, że Robert Kubica był najwolniejszym kierowcą w stawce. Mimo to zrobił na swoim zespole duże wrażenie - czas 1:33.044 min. był o zaledwie 0,3 s słabszy niż ten wykręcony przez Marco Wittmanna, czyli dwukrotnego mistrza tej serii. Łącznie Kubica przejechał w czwartek aż 128 okrążeń.
"Jak auto F1 z dachem"
W trakcie pierwszego dnia testów Robert Kubica spędził za kierownicą samochodu BMW M4 DTM kilka godzin. Po zakończeniu jazdy 35-latek był bardzo zadowolony. - Miałem dobre wyczucie samochodu od pierwszych okrążeń, a to zawsze coś dobrego. (...) Sądzę, że to był produktywny dzień. Dobra okazja, by zrozumieć kluczowe elementy całkowicie nowej dla mnie serii - mówił Kubica, cytowany przez "Autosport". Dodał także, że samochód DTM to... jak bolid F1 z dachem.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica otwarty na starty poza F1. "Chodzi też o rozwój. Chcę się ścigać"
Trzy lata na adaptację
Seria DTM znacząco różni się od Formuły 1 pod wieloma względami. Przede wszystkim wymaga od kierowcy zupełnie innej jazdy - każda pomyłka może okazać się niezwykle kosztowna. Jeżeli Robert Kubica dołączy do DTM, jego adaptacja w nowej serii może potrwać nawet do trzech lat. Nie należy zatem spodziewać się, że 35-latek wsiądzie do samochodu i z marszu zacznie wygrywać. Zwracają na to uwagę nawet czołowi kierowcy.
Zmodyfikowana kierownica
Kiedy Robert Kubica w zeszłym tygodniu rozpoczął jazdy w symulatorze, już wtedy dysponował kierownicą dostosowaną do jego ograniczeń fizycznych. Wystarczyło zaledwie kilka dni, aby zespół ją przygotował. Dla porównania w Williamsie Polak musiał czekać kilka miesięcy. Co ważne, BMW chce czerpać z doświadczenia 35-latka. Na opublikowanych w sieci zdjęciach widać, jak wielką radość sprawiają Kubicy kolejne rozmowy z inżynierami niemieckiego zespołu.
W piątek kolejne testy
Robert Kubica na torze w Jerez ponownie pojawi się w piątek, przy okazji ostatniego dnia testów DTM. Co ciekawe, nie będzie jedynym reprezentantem Polski w Hiszpanii. Za kierownicą Audi zasiądzie bowiem 19-letni Robin Rogalski. Po zakończeniu testów należy uzbroić się w cierpliwość, wciąż nie ma 100 proc. pewności, że Kubica podpisze kontrakt w DTM - zespół BMW musiałby zrezygnować z któregoś z dotychczasowych kierowców. Póki co Polak wypada jednak bardzo dobrze i jego szanse są duże.