Okiem pilota rajdowego, czyli Ireneusz Pleskot opowiada o Rajdzie Wisły

Nareszcie! Bardzo przyjemnie jest startować w rajdzie, który od początku do końca był dobrze zorganizowany. Czas dojazdu na kolejne punkty kontroli był wyliczony w sposób pozwalający na spokojne pokonywanie odcinków dojazdowych, co w tym roku jest niestety rzadkością. Co prawda były problemy z zabezpieczeniem na jednym z odcinków, ale organizatorzy poradzili sobie z problemem i kolejne przejazdy tego oesu odbyły się bez zakłóceń.

W tym artykule dowiesz się o:

Inaugurujący Rajd Wisły prolog został już niemal tradycyjnie rozegrany w centrum Wisły, gdzie odbywała się również ceremonia startu. Wszystko było naprawdę dobrze przygotowane i, co ważne dla kibiców, w pobliżu rampy startowej został umieszczony wielki ekran umożliwiający oglądanie przejazdów kolejnych zawodników. Piątkowy prolog, mający ponad trzy kilometry był dobrą rozgrzewką przed sobotnimi zmaganiami. Oczywiście, jak każdy prolog, także i ten miał swoich pechowców. Ci, którzy nie dotarli do mety pokazowego odcinka dostali jednak szansę startu w sobotę z pięciominutową karą.

Rozegrane w sobotę odcinki specjalne znajdowały się w pobliżu Jastrzębia Zdroju. Pierwszy z nich, najbardziej techniczny to Cisówka. Oes Hażlach był natomiast położony najdalej od parku serwisowego, który zlokalizowany był w Jastrzębiej. Najdłuższą próbą była ponad czternastokilometrowa Ruptawa. Dwa ostatnie odcinki pętli charakteryzowały się równym asfaltem i niezwykle szybkimi partiami zakrętów.

Ostatecznie Rajd Wisły padł łupem Piotra Jędrusińskiego, pilotowanego przez Tomasza Maciaszka. Dzięki tej wygranej Piotrek awansował na pozycję wicelidera klasyfikacji generalnej Pucharu Polskiego Związku Motorowego wspólnie z Pawłem Danysem, który w tym rajdzie pilotowany przez Tomasza Markiewicza zajął drugie miejsce. W drodze na metę rajdu odbyła się przerwa komasacyjna, dzięki czemu przy wjeździe na ceremonię zakończenia imprezy panował spokój i porządek. Pierwsi na rampę wjeżdżali zwycięzcy swoich klas. Następni zawodnicy wjeżdżali natomiast według miejsc, które zajęli w klasyfikacji generalnej rajdu.

Duże brawa i podziękowania należą się Marcjannie Grendzie, która pełniła w tej bardzo udanej imprezie rolę dyrektora. Miejmy nadzieję, że najbliższy Rajd Orlen będzie równie udany. A należy wspomnieć, że Tomasz Bartoś, dyrektor Rajdu Orlen zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko. Do zobaczenia więc na Rajdzie Orlen, przedostatniej eliminacji Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski!

Z rajdowym pozdrowieniem,

Ireneusz Pleskot

Komentarze (0)