Pod koniec października na gali Genesis Marcin Różalski przegrał po drugiej rundzie z Joshem Barnettem. Pojedynek zaczął się spokojnie, ale później to Barnett przeszedł do mocnego ataku. Już pierwsza runda zakończyła się na jego korzyść.
W drugiej były mistrz UFC znów położył Polaka na deski, a sam Różalski doznał kontuzji oka. Nie był w stanie kontynuować pojedynku (relacja TUTAJ). Zwyciężył Barnett. Teraz Marcin Różalski w szokujących słowach wraca do tego starcia.
- Bardzo przepraszam, że nie zginąłem w ringu, ale to nie do mnie można mieć pretensje. To przecież Josh mnie bił. (...) Wchodzę do ringu po to, żeby walczyć. Jeśli będę walczyć z przeciwnikiem, to moim marzeniem jest to, żeby on mnie tam tak zbił, żebym ja tam zmarł - powiedział 42-latek w wywiadzie na YouTube, przeprowadzonym przez Tomasza Sararę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Mamed Chalidow w wielkiej formie. "Kto następny?"
- Jak zapytasz ludzi, to najbardziej chcieliby umrzeć we śnie. Tak jak aktor Connery. Ale czy Ty kładąc się spać, myślisz o tym, żeby umrzeć? Nie, po prostu nie chcesz umierać w cierpieniach. (...) Jeśli jest mi pisane, że mam umrzeć w ringu, to chcę właśnie umrzeć tam, na arenie - dodał były międzynarodowy mistrz KSW z 2017 roku.
"Kolejny raz bardzo dziękuję za ciepłe, miłe i szczere słowa i życzenia. Głowa zawsze w górze, rany się zaleczą, porażka będzie kłuła do końca życia, bo tak jest" - mówił kilka dni po porażce z Barnettem Różalski. Wówczas pokazał kibicom, jak bardzo ucierpiało jego prawe oko (zobacz TUTAJ). Dwa tygodnie później z okiem jest już wszystko w porządku, co było widać podczas opisanego wyżej wywiadu.