Pojedynek zakontraktowany był na dystans trzech rund po trzy minuty w formule boksu na gołe pięści z możliwością używania uderzeń łokciami. Do starcia doszło w kwadratowej klatce 8x8 metrów.
Legenda przyjechała nad Wisłę
Josh Barnett przyjechał do Polski jako wielka gwiazda. Amerykanin może pochwalić się wieloma cennymi osiągnięciami w sportach walki. Doświadczony wojownik w MMA stoczył aż 43 pojedynki. "The Warmaster" był mistrzem wagi ciężkiej organizacji UFC, ale z powodzeniem walczył też dla Pride FC, Strikeforce czy Sengoku.
W swojej karierze pokonał między innymi Marka Hunta, Aleksandra Jemieljanienkę czy Polaka Pawła Nastulę. Swoją ostatnią walkę dla największej organizacji MMA na świecie, Ultimate Fighting Championship, stoczył on w 2016 roku. Wówczas poddał w trzeciej rundzie Andrieja Arłouskiego.
Amerykanin po zakończeniu kariery toczył walki w grapplingu. To właśnie parter był jego domeną za czasów kariery w MMA.
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce". Doświadczony sędzia wypunktował kluczową rundę i walkę Gamrota w UFC
"Różal" nie umie zakończyć kariery
Z kolei Marcin Różalski ostatnią walkę stoczył w kwietniu 2018 roku. Wówczas na kickbokserskiej gali DSF w Warszawie pokonał przez jednogłośną decyzję sędziów Petera Grahama.
Z MMA swoją przygodę płocczanin zakończył w maju 2017. Na KSW 39 znokautował Fernanda Rodriguesa Juniora. Na PGE Narodowym utytułowany kickboxer ciężko znokautował rywala po 16 sekundach starcia i zdobył pas mistrzowski Konfrontacji Sztuk Walki.
"Różal", po ostatnich konfrontacjach, był już wyniszczony, ale nie potrafił pożegnać się na dobre ze sportami walki.
- Teraz mam niedowład nóg po wypadku. Ciężko mi chodzić. Prawa mi chlapie, z lewej nie mam wybicia. Paluchy mam połamane, podkurczone. Wiem, że za chwilę w ogóle nie będę mógł kopać obrotówek. Na sam koniec moich gimnastyk pojawiła się szansa walk na gołe łapy, więc hej przygodo - mówił "Różal" w rozmowie z Arturem Mazurem.
Były mistrz UFC miał respekt do Polaka
Josh Barnett długo nie zastanawiał się nad przyjęciem oferty. Miał duży szacunek do Polaka.
- Przede wszystkim to wojownik. Twardy wojownik. Wiem, że z biegiem lat przybrał na wadze, żeby rywalizować w dywizji ciężkiej. Jako kickbokser walczył w dywizji poniżej 100 kilogramów. Ma specyficzny styl i walczy z odwrotnej pozycji, dlatego trzeba będzie uważać na ciosy lewą ręką. Ale nie to jest najważniejsze. On jestem prawdziwym walczakiem, który nigdy nie unikał w ringu konfliktu - komentował.
Faworytem był płocczanin. Kurs na jego zwycięstwo oscylował w granicach 1.3, gdy w przypadku jego rywala u niektórych bukmacherów sięgał nawet 3.3.
Barnett zapowiadał, że zwycięży przed czasem. Słowa dotrzymał.
Wyniszczająca walka. Świetna dyspozycja legendy UFC
Pomimo kameralnej atmosfery podczas gali w łódzkiej Wytwórni obaj zawodnicy postawili na efektowne wejścia. "Różalowi" towarzyszyło "My, Pierwsza Brygada", a na ekranie za nim pojawiła się biało-czerwona flaga. Na polski akcent postawił również Barnett. Amerykanin wybrał utwór zespołu Behemoth. Lider bandu, Adam "Nergal" Darski, jest przyjacielem byłego czempiona UFC.
Pojedynek zaczął się spokojnie. Obaj wojownicy mieli do siebie duży szacunek. Barnett zaatakował i wziął Różalskiego do klinczu, pod siatkę. "Warmaster" się rozkręcił, trafiał. Na twarzy płocczanina pojawiła się krew, ciosy konkurenta dochodziły do celu. "Różal" jednak odpowiadał. Przyjezdny skontrował i po jego mocnym ciosie Polak padł na deski. Udało mu się jednak dotrwać do gongu kończącego rundę.
Pierwszą odsłonę wyraźnie zwyciężył Barnett. W drugim starciu również wywierał ogromną presję na legendzie polskich sportów walki. Były mistrz UFC przeważał. W Łodzi wśród publiki pojawili się jedynie gości specjalni, obsługa i zawodnicy, ale co chwilę niosły się głosy otuchy dla "Płockiego Barbarzyńcy".
Różalski ponownie padł na deski. Jego oko było poważnie zranione, wezwano lekarza. Były czempion KSW walczył nie tylko z rywalem, ale też z samym sobą. Klincz i mocne uderzenia były kluczem do sukcesu dla Barnetta.
- Nie widzę na oko, ku**a! - krzyczał w swoim narożniku przed trzecią rundą waleczny Polak. Ze względu na to nie wyszedł do ostatniej zakontraktowanej odsłony starcia. Lekarz przekazał sędziemu, że starcie musi zostać zakończone.
Josh Barnett swoją przygodę z Genesis i walkami w Polsce rozpoczął od cennego triumfu. Był w świetnej dyspozycji, dał z siebie wszystko. Marcin Różalski nieco zawiódł, ale taka porażka ujmy nie przynosi.
Niesamowity szacunek gwiazd po walce
- Jestem bardzo zadowolony, że poznałem "Różala". Planuję już kolejne walki, ale moje ciało musi odpocząć. On jest twardym wojownikiem - przyznał przyjezdny.
Triumfator chwilę później poprosił o oklaski dla przegranego. - To wspaniały człowiek. Jestem szczęśliwy, że mogłem z nim walczyć - oznajmił.
Różalski, pomimo przegranej, udzielił wywiadu po starciu. Nie ukrywał, że taki rezultat jest dla niego przykry.
- Ja zawsze byłem chuliganem, a on znalazł na mnie patent. W pierwszej rundzie przestałem widzieć. Przegrałem, to wliczone w nasze ryzyko. Nie wstydzę się porażek. Jest mi po prostu przykro - zakończył.
Zobacz także:
-> Boks. MB Boxing Night 8. Kamil Łaszczyk w walce wieczoru. W wadze ciężkiej blisko 230 kg w ringu
-> Genesis. Bartosz Batra - Michał Królik. Wyrównane starcie doświadczonych wojowników