Czeczeńska siła i wielkie powroty "Kulturysty" oraz poznańskiego zapaśnika w 2013 roku

Po podsumowaniu wagi lekkiej, przychodzi czas, aby dłużej zatrzymać się przy zawodnikach dywizji półśredniej w Polsce. Mijający rok obfitował w wiele pozytywnych aspektów, w tym m.in kontrakt z [tag=30134]UFC[/tag].

Zacząć należy od mistrza KSW do 77 kilogramów, Aslambeka Saidova. Zawodnik Arrachionu Olsztyn dwukrotnie w tym roku stawał do obrony mistrzowskiego pasa. Najpierw, w czerwcu w Ergo Arenie, poddał niedocenianego przez większość ekspertów Bena Lagmana, by na KSW 25 zwyciężyć doświadczonego Daniela Acacio. Czeczen z polskim paszportem charakteryzował się świetnym przygotowaniem fizycznym i równie dobrą pracą w parterze, często będąc z góry. Saidova można uważać za tytana pracy, choć jego walki nie należą do krwawych i pełnych zwrotów akcji. Jedną z ciekawszych opcji na przyszłość dla mistrza KSW jest rewanż z Mortenem Djursą za porażkę z gali European MMA. Jak wiadomo, Duńczyk jednak nie jest zbyt chętny, by ponownie zmierzyć się z kuzynem Mameda Khalidova.

W kolejce, aby odebrać pas obecnemu mistrzowi, czeka już Borys Mańkowski, który udanie powrócił na biały ring KSW. Kontuzja kostki, jakiej zawodnik z Poznania nabawił się w walce z Saidovem, wykluczyła go ze startów na długi okres czasu. We wrześniu, w łódzkiej Atlas Arenie, mogliśmy zobaczyć nowe oblicze "Diabła Tasmańskiego", który w efektowny sposób znokautował Bena Lagmana. Podopieczny Andrzeja Kościelskiego potwierdził tym samym swoje aspiracje odnośnie pasa mistrzowskiego KSW do 77 kilogramów.

Najbardziej może cieszyć jednak powrót szczecińskiego berserkera, Rafała Moksa. "Kulturysta" przerwał fatalną serię porażek, poddając na KSW 22 Marcina Naruszczkę. Co więcej, były mistrz M-1 Global zdobył również pas niemieckiej organizacji GMC, pokonując na gali w Herne Abuspiyana Magomedova. Podopieczny trenera Piotra Bagińskiego ponownie uwierzył w swoje umiejętności i dodatkowo udanie zakończył rok, pokonując Luiza Ricardo Simona na gali KSW 25. Moks pomścił tym samym Mateusza Piskorza, który na KSW 23 musiał uznać wyższość Brazylijczyka. "Kulturysta" to też jedna z niewielu postaci, która otwarcie mówi, że utrzymuje się z uprawiania mieszanych sztuk walki. Miejmy nadzieję, że dzięki licznym sponsorom niedługo większość polskich zawodników będzie mogła twierdzić podobnie. W 2014 roku Moks prawdopodobnie stoczy walkę o upragniony pas KSW.

Więcej czasu wypada również poświęcić świeżo upieczonemu nabytkowi UFC, Pawłowi Pawlakowi. Zawodnik Gracie Barra Łódź z nieskazitelnym rekordem trafił do najlepszej organizacji świata i prawdopodobnie zadebiutuje w niej na przełomie kwietnia 2014 roku. Kolega klubowy Karoliny Kowalkiewicz znany jest z dobrego wykorzystywania łokci w walce. Pawlak w mijającym roku stoczył aż pięć pojedynków i wszystkie skończył przed czasem. Z pewnością podopiecznego Marcina Rogowskiego czeka świetlana przyszłość w dywizji półśredniej, a jego występu możemy się spodziewać na debiutanckiej gali UFC w Łodzi.

Na sam koniec warto zwrócić uwagę na być może przyszłego zawodnika Ultimate Fighting Championship. Mowa o Marcinie Bandlu, który wygrał jedenaście walk z rzędu! Jakby tego było mało, pochodzący z Łodzi zawodnik, wszystkie te walki zwyciężył przez poddania. W 2013 roku "Bomba" wygrał 5. starć i wszystkie one kończyły się już w pierwszych rundach.

Czołowi zawodnicy wagi półśredniej w Polsce mijający rok mogą zaliczyć do bardzo udanych. Kwestią czasu wydaję się też aspekt, kiedy inni Polacy dołączą do Pawła Pawlaka w UFC. W kolejce stoją już m.in. wspomniany Marcin Bandel, Mateusz Teodorczuk czy niepokonany Paweł Żelazowski. Na polskiej scenie MMA możemy też spodziewać się w nadchodzącym roku topowych walk o pas na ringu KSW, z udziałem Rafała Moksa i Borysa Mańkowskiego.

Źródło artykułu: