W tym artykule dowiesz się o:
Był kapitanem reprezentacji Polski i jedną z jej najjaśniejszych postaci. Nigdy nie zawodził, nigdy nie odmawiał przyjazdów na kadrę - na mistrzostwach świata w Chinach w 2019 roku był najskuteczniejszym zawodnikiem wśród Biało-Czerwonych.
Niestety konflikt z Radosławem Piesiewiczem sprawił, że Mike Taylor przestał wysyłać do niego powołania. I dopóki Piesiewicz będzie prezesem PZKosz, Waczyńskiego z orzełkiem na piersi raczej nie zobaczymy.
Reprezentacja to dobro narodowe, które powinno leżeć na sercu każdego. Jak widać, niekoniecznie. Taylor sam sobie strzela niejako w kolano rezygnując z zawodnika, który regularnie notuje bardzo dobre występy w lidze hiszpańskiej oraz EuroCupie... a talentu w ataku Polakom może w Walencji zabraknąć.
Tutaj sytuacja jest zdecydowanie odmienna - Slaughtera Taylor w Walencji przyjąłby z otwartymi rękoma, ale ten zdecydował się odpuścić. Dopiero co wraca bowiem do wielkiej gry - ostatnio oficjalny występ zaliczył w marcu, potem walczył z problemami zdrowotnymi.
- A.J. Slaughter wybrał spokojny, wolny powrót do koszykówki po problemach zdrowotnych, z którymi mierzył się w ostatnich miesiącach. Szanujemy jego decyzję i wspieramy go - wyjaśnił sprawę Taylor.
Strata Slaughtera to wielki cios - po dwóch seriach gier ze średnią 27,5 punktu to najskuteczniejszy zawodnik eliminacji do EuroBasketu. Mówiąc wprost pierwsze okienko reprezentacyjne należało do niego. Ofensywa bez "Wacy" i "Antka" to duże wyzwanie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa szykuje formę na święta
Wielu już wyobrażało go sobie w koszulce reprezentacji Polski na turnieju w Hiszpanii. Nic takiego jednak finalnie się nie wydarzy. Pomimo, że "młodszy Ponitka" rozgrywa sezon życia, trener nie zdecydował się zabrać go do "bańki".
Obwodowy Zastalu Enea BC notuje w tym sezonie średnio 10,2 punktu, 5,4 asysty, 3,1 zbiórki i 1,7 przechwytu w meczach EBL. To jednak nie wszystko - Ponitka to jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy defensor w naszej lidze.
Jedynym mankamentem 23-letniego obrońcy jest skuteczność - 28 procent w rzutach z dystansu i 50 procent z linii rzutów wolnych nie wyglądają dobrze. Prędzej czy później do kadry jednak zawita, nawet z takimi wskaźnikami.
To kolejny z tych zawodników, gdzie wydawało się, że ma duże szanse na powołanie. Dziewa to rówieśnik Ponitki, który w drugim sezonie na parkietach Energa Basket Ligi notuje wielki krok do przodu.
Średnie na poziomie 14 punktów, 5,8 zbiórki i 1,4 bloku na mecz wyglądają całkiem nieźle. Z meczu na mecz podkoszowy Śląska Wrocław wygląda pewniej, gra mądrzej i potrafi wykorzystywać do perfekcji swoje przewagi.
- Swoją grą daje jasny sygnał, że powinien być brany pod uwagę przy doborze składu. Robi stałe postępy, należy o nim na poważnie myśleć w kontekście reprezentacji Polski - przyznał Kamil Łączyński (więcej TUTAJ), który występował z Dziewą w Śląsku w sezonie 2019/2020.
Zobacz także: Koncert Aleksandra Dziewy, dzięki niemu Śląsk ograł MKS
Może trochę na wyrost, ale dlaczego nie? Rzucający Arged BMSlam Stali to jedna z prawdziwych bomb i odkryć tegorocznego sezonu w Energa Basket Lidze. Idzie mocno do przodu i czerpie ze swoich największych atutów wszystko co najlepsze.
Gra odważnie i bez większego respektu dla tych, którzy stoją po drugiej stronie. Dwa ostatnie ligowe występy to dwie "trzydziestki" (w meczach z Astorią i Zastalem). W całym sezonie notuje średnio 17,3 punktu i trafia z dystansu na poziomie 43 procent (45/106 w tym elemencie). Dodatkowo jest też solidnym defensorem.
Bez dwóch zdań przy takim systemie eliminacji wysyłając powołania trzeba szukać zawodników, którzy w danym momencie "są w gazie". Garbacz bez dwóch zdań do nich się zalicza.
To największa zagadka reprezentacji Polski - u Mike'a Taylora dostawał więcej szans niż w swoim klubie. Przyszłość może należeć do 20-latka, który ma szansę być podstawowym środkowym naszej reprezentacji.
Żeby tak się jednak stało, musi zacząć regularnie grać. W tym sezonie dla Herbalife Gran Canarii w lidze ACB rozegrał pięć spotkań, spędzając na parkiecie łącznie zaledwie 27 minut. Taka sytuacja sprawia, że mierzący 216 centymetrów Polak po prostu "marnuje czas".
Ma mnóstwo talentu, możliwości i potencjału - tak ocenia go Taylor. Gdyby grał regularnie z pewnością znalazłby się w składzie na mecze w Walencji. "Za piękne oczy" przecież przed rokiem do Chin na mistrzostwa świata nie poleciał.