Działo się w piątek w Warszawie! Jeszcze na początku czwartej kwarty był remis po 60, ale to, co stało się później, może szokować.
WKS Śląsk popisał się niesamowitym zrywem. Goście zdobyli... 15 punktów z rzędu! Doprowadzili w ten sposób do stanu 75:60 i wręcz przesądzili o losach meczu.
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Majewski dostał dziwną propozycję. "To zupełnie nie moja bajka"
Brylowali wtedy Justin Robinson i Macio Teague. To właśnie oni poprowadzili wrocławian do drugiego z rzędu, a w sumie 12. zwycięstwa w tym sezonie. Goście triumfowali w stolicy Polski 83:71.
Wspomniany Teague rzucił 18 punktów, a Robinson miał 14 oczek. Marcel Ponitka dorzucił 13 punktów.
Dziki trafiły w piątek tylko 6 na 27 rzutów za trzy. Gospodarze mieli w tym elemencie 22-proc. skuteczności. Na nic zdało się im 16 punktów Alijaha Comithiera.
Warszawianie walczą o grę w fazie play-off. Mają aktualnie bilans 11-12 i są na dziewiątym miejscu.
Wynik:
Dziki Warszawa - WKS Śląsk Wrocław 71:83 (27:18, 9:18, 22:22, 13:25)
Dziki: Comithier 16, Fulkerson 13, Wesson 13, Andersson 9, Szlachetka 8, Radicevic 6, Bartosz 2, Mokros 2, Grochowski 2.
WKS Śląsk: Teague 18, Robinson 14, Ponitka 13, Kulikowski 9, Penava 7, Nzekwesi 6, Senglin 6, Davis 6, Waczyński 4.