El Clasico w niedzielne popołudnie na żywo w Sportklubie!

Materiały prasowe / Sportklub / Real Madryt
Materiały prasowe / Sportklub / Real Madryt

Nawet jeśli Barcelona zawodzi w ACB, a Real nie do końca spełnia pokładane w nim nadzieje w Eurolidze, to bezpośredni mecz gigantów zawsze wzbudza potężne emocje. Nie inaczej będzie i tym razem. Barcelona – Real w niedzielę w Sportklubie!

W tym artykule dowiesz się o:

Po raz ostatni obie drużyny zmierzyły się ze sobą pod koniec lutego w stolicy w ramach rozgrywek Euroligi, a gospodarze po zaciętym boju pokonali swoich odwiecznych rywali 96:91. Była to już czwarta wygrana „Królewskich” nad ekipą z Katalonii w bieżącym sezonie – poprzednio podopieczni Chusa Mateo okazali się lepsi w pierwszym meczu w ACB, w pierwszym w Eurolidze oraz w półfinale Supercopa Endesa. A jeśli uwzględnić jeszcze statystyki z poprzedniego sezonu to Real był górą w siedmiu kolejnych El Clasico! Barcelona po raz ostatni wygrała to starcie niemal dokładnie 12 miesięcy temu, w kwietniu 2024 roku.

W niedzielę „Blaugrana” jedzie do stolicy przełamać czarną serię i choć w ostatnich tygodniach spisuje się całkiem solidnie, musiałaby wznieść się na wyżyny, żeby wracać do własnej hali z kompletem punktów. Real przewodzi ligowej stawce, ma najszczelniejszą defensywę i jako jedyny nie przegrał w tym sezonie w lidze we własnej hali. Sergio Llull i spółka zwyciężyli we wszystkich 14 meczach, średnio rzucając w nich rywalom prawie 89 punktów. „Królewscy” u siebie wygrywali nawet wtedy, gdy wpadli w delikatny dołek formy, czy będą więc gubili punkty, kiedy tę formę odzyskali?

A odzyskali, bo drużyna z Madrytu w ostatnich tygodniach jest na fali wznoszącej. W marcu przegrała tylko jeden z dziesięciu meczów, w Eurolidze z Panathinaikosem, we wszystkich pozostałych grach nikt nie zdołał jej zatrzymać. Dzięki temu Real bardzo solidnie usadowił się w fotelu lidera ACB, odzyskał również rezon w Eurolidze. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że „Królewscy” mogą zakończyć sezon na rundzie zasadniczej, po czterech wygranych z rzędu przebili się jednak do strefy play-in i mają całkiem realne szanse, żeby wskoczyć do szóstki, bo przed nimi tylko mecze z Paris Basket i Partizanem. Czyżby finale okazało się, że Real jak zawsze szczyt formy przygotował na decydujące mecze w sezonie?

Z podobnego założenia mogą wyjść kibice Barcelony, bo ta po fatalnym okresie, w którym balansowała na granicy play-off w lidze hiszpańskiej, wychodzi powoli na prostą. Katalończycy w Eurolidze również wygrali cztery z pięciu ostatnich meczów i obecnie mają dokładnie taki sam bilans jak Real (18-14). Tyle że przed nimi dwa znacznie trudniejsze mecze – wyjazd do Stambułu na potyczkę z Fenerbahce oraz domowa konfrontacja z Virtusem.

Nieco gorszy bilans podopieczni Joana Peñarroyi notują w ACB, w której okupują piątą lokatę. Dość nisko jak na Barcelonę, z drugiej strony całkiem przyzwoicie zważywszy na fakt, że niedawno drużyna legitymowała się ujemnym bilansem zwycięstw. „Blaugrana” bardzo długo uczyła się jak grać bez kontuzjowanego w połowie sezonu Nicolása Laprovíttoli i wychodzi na to, że w końcu się nauczyła, bo i w lidze zaczęła wreszcie zwyciężać. Szanse na pierwszą trójkę po rundzie zasadniczej Katalończycy mają już niewielkie, mogą wykorzystać jednak niemoc Unicaji, która przegrała trzy ostatnie mecze i ma tylko czteropunktową przewagę nad „Barcą”. Żeby zbliżyć się do drużyny z Malagi, w niedzielę Barcelona musi jednak zwyciężyć w Madrycie. A pewne jest jedno, Real zrobi wszystko, aby tak się nie stało.

FC Barcelona – Real Madryt w niedzielę 6 kwietnia o godz. 18:30 na żywo w Sportklubie

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści