Wielki powrót do polskiej ligi! Znamy kulisy, rozmowy trwały... 90 sekund!

Materiały prasowe / Stelmet Enea BC / Na zdjęciu: Przemysław Karnowski
Materiały prasowe / Stelmet Enea BC / Na zdjęciu: Przemysław Karnowski

Wróżono mu wielką karierę, miał być następcą Gortata w NBA, ale na przeszkodzie stanęły kontuzje, które wyeliminowały go z gry na kilka lat. Teraz - już w wersji slim - wraca do koszykówki. Słyszymy, że pieniądze nie są dla niego najważniejsze.

Na ten powrót czekali wszyscy! Przemysław Karnowski po prawie trzech latach przerwy wraca na parkiety polskiej ligi. Koszykarz podpisał kontrakt z Twardymi Piernikami do końca sezonu. W Toruniu proszą, by nie mówić o "transferze Karnowskiego", bo jego licencja - z racji tego, że to właśnie tutaj grał ostatnio - cały czas była w klubie. Zamknięcie okna transferowego (7 marca) jego nie dotyczyło, bo Twarde Pierniki - zgodnie z regulaminem - mogły go nawet zgłosić na ostatni mecz sezonu.

- Przemek po raz pierwszy na treningach zespołu pojawił się około półtora miesiąca temu. Umówiliśmy się, że pod okiem Dominika Narojczyka będzie rehabilitował się i wracał do formy sportowej. Wszystko następowało krok po kroku. Najpierw siłownia, później delikatne bieganie - mówi nam Piotr Barański, prezes Twardych Pierników Toruń.

- Następnie wspólnie usiedliśmy do rozmów i zadaliśmy pytanie na temat powrotu Przemka do zespołu. Umówiliśmy się, że podczas przerwy reprezentacyjnej podejmiemy konkretną decyzję. Wszystko szło w dobrym kierunku i - po usłyszeniu wielu opinii lekarskich i trenerów - uznaliśmy, że Przemek zasili szeregi naszego zespołu - komentuje szef toruńskiego klubu.

Od ostatniego występu Przemysława Karnowskiego minęło już ponad... 1000 dni! Polski środkowy po raz ostatni na parkietach polskiej ligi zagrał dokładnie 5 maja 2019 roku. W meczu Polskiego Cukru Toruń z Kingiem Szczecin zdobył cztery punkty. Spędził na boisku pięć minut.

Kolejne miesiące Karnowski spędził w gabinetach lekarskich. Przechodził żmudne rehabilitacje, trenował indywidualnie - na siłowni, także pod okiem Dominika Narojczyka. Przed sezonem 2020/2021 przedstawiciele Enea Zastalu BC Zielona Góra, na czele z trenerem Żanem Tabakiem wyciągnęły pomocną rękę do zawodnika.

- Podpisaliśmy go, bo to najlepszy polski podkoszowy. Wiemy, że w ostatnim czasie nie grał zbyt dużej liczby meczów, ale my jesteśmy klubem, który musi podejmować ryzyko - mówił Tabak. Chorwat chciał dać mu szansę, widział w nim spory potencjał, ale ostatecznie nic nie wyszło ze współpracy na linii Zastal - Karnowski.

Zawodnik wrócił do siebie i zaczął jeszcze mocniej pracować. W ostatnim czasie zrzucił mnóstwo kilogramów, jego sylwetka bardzo się zmieniła. Jak donosi Joachim Przybył z "Gazety Pomorskiej": "nadzieja pojawiła się w ubiegłym roku. Po pierwsze - Karnowski wreszcie był zdrowy. Po drugie - pod okiem Dominika Narojczyka zrzucił sporo kilogramów, co w ostatnich latach było głównym źródłem jego problemów".

Przemysław Karnowski znów w grze
Przemysław Karnowski znów w grze

- Przemek trenuje na 100 procent, jest gotowy do gry. Taką opinię przedstawili trener Skelin i Dominik Narojczyk - podkreśla Piotr Barański.

Trener Ivica Skelin już od kilku tygodni sygnalizował potrzebę wzmocnienia strefy podkoszowej, ale nie jest też tajemnicą, że w toruńskim klubie nie było pieniędzy na kolejny transfer obcokrajowca (koszty licencji i wynagrodzenie). Dlatego powrót Karnowskiego jest dla klubu świetną opcją, zwłaszcza, że ten w ogóle nie patrzył na kwestie finansowe.

- Nie oszukujmy się, ale nie mamy pieniędzy na transfery, bo kolejna licencja na obcokrajowca wiąże się z ogromnymi kosztami. A do tego wynagrodzenie i przeloty - informuje.

Prezes Twardych Pierników mówi nam, że warunki kontraktu ustalono w ciągu... 90 sekund. To były błyskawiczne negocjacje: Karnowskiemu zależało na grze, pieniądze w ogóle nie grały roli. Barański zaznacza, że to "świetny deal" dla obu stron.

- Pieniądze były aspektem trzeciorzędnym. Mogę zdradzić, że rozmowa o kontrakcie trwała... 90 sekund. Możliwe, że to były najszybsze negocjacje w historii klubu. Sprawa była prosta: Przemek chciał grać, a my wzmacniamy strefę podkoszową. Liczymy, że będzie wzmocnieniem naszego zespołu. Uważam, że dla obu stron to super rozwiązanie - zauważa Piotr Barański.

Środkowy został zgłoszony do rozgrywek PLK i w składzie zespołu Ivicy Skelina znajdzie się już 9 marca na wyjazdowy mecz z GTK Gliwice.

Wielka przeszłość

Karnowski zapowiadał się na wielkiego koszykarza, wróżono mu wielką karierę, swego czasu nawet mówiono, że będzie następcą Marcina Gortata w lidze NBA. Karnowski w 2017 roku był na topie. Polak świetnie spisywał się na swoim ostatnim roku studiów. W 39 meczach zespołu Gonzaga Bulldogs notował średnio 12,2 punktu i 5,8 zbiórki. Zaliczył także wielki sukces na słynnym March Madness.

Bulldogs awansowali wówczas do finału prestiżowej imprezy, a Karnowski był dla nich ważną postacią. Warto odnotować, że koszykarz został uhonorowany prestiżową nagrodą im. Kareema Abdul-Jabbara dla najlepszego środkowego ligi akademickiej.

Polak walczył o koszykarskie marzenia, grał w Lidze Letniej, ale w końcu do NBA się nie dostał. Wylądował za to w mocnej lidze hiszpańskiej. Podpisał umowę w MoraBanc Andorra. Początek miał niezły, ale później pojawiły się problemy ze zdrowiem, z którymi walczył przez wiele miesięcy. Teraz znów wraca. Oby na dłużej!



CZYTAJ TAKŻE:
Prezes rewelacji ligi: Zawodnicy chcą u nas grać. Zainteresowanie jest ogromne!
Polski klub opuścił rozgrywki w kraju agresora. "Finanse? Sa ważniejsze wartości"
Gwiazdor odstrzelony. Źle wydane pieniądze [KOMENTARZ]
MVP, przetrenowanie i "Klub Kokosa". Garbacz: Ludzie sukcesu nie mają czasu hejtować

Źródło artykułu: