EBLK odrobiła zaległości. Przykład, jak powinien grać lider zespołu

Tego wytłumaczyć się nie da. Mistrz Polski nie wykorzystał szansy

W końcu się doczekały. Poznanianki do Grodu Kopernika przyjechały z bilansem zaledwie jednego zwycięstwa przy sześciu porażkach.

Bilans ten jednak nie odzwierciedla tego, jak w dotychczasowych meczach spisywały się podopieczne trenera Grzegorza Kamińskiego.

Przed meczem nie było wątpliwości - to poznanianki były faworytem i z tej roli wywiązały się bardzo dobrze szybko przechodząc do ofensywy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zaręczyny w przerwie meczu? To się nigdy nie znudzi

"Katarzynki" w tym pojedynku nie prowadziły nawet przez sekundę, a rekordowo AZS mógł pochwalić się różnicą nawet 20 "oczek" (58:38). Na finiszu Energa zaliczyła serię jedenastu punktów z rzędu, co trochę podreperowało jej końcowy wynik.

Wielki mecz rozegrała Danielle McCray. Liderka poznanianek zapisała w swojej linijce statystycznej 24 punkty (9/12 z gry i 6/7 z linii rzutów wolnych), osiem zbiórek, sześć asyst i cztery przechwyty. Wskaźnik efektywności gry? 36.

Energa Toruń - Enea AZS Politechnika Poznań 64:75 (14:26, 20:19, 11:16, 19:14)

Energa: Tyler Scaife 20, Oumoul Sarr 17, Łucja Grzenkowicz 10, Kamila Podkańska 8, Evelyn Adebayo 5, Quinntavia Bennett 2, Marta Wieczyńska 2, Aleksandra Pszczolarska 0, Marta Nowicka 0.

AZS: Danielle McCray 24, Taya Davis-Reimer 15, Jovana Popović 9, Liliana Banaszak 8, Katarzyna Trzeciak 7, Daria Marciniak 7, Kinga Demczur 5, Alicja Rogozińska 0.

Zobacz także:
Niewiarygodne trafienie zawodnika Śląska Wrocław. Nie ma straconych okazji!
Legia była blisko rzeczy niewiarygodnej! To mógł być powrót sezonu