- Walczyliśmy twardo, zostawiliśmy na parkiecie wszystko co mieliśmy. Potrzebowaliśmy trochę więcej szczęścia - przyznał Igor Milicić.
W czwartek po raz pierwszy poprowadził reprezentację Polski w roli szkoleniowca. Do pełni szczęścia zabrakło wygranej, bo drużyna pokazała to, co zapowiadał.
- Jestem dumny z tych chłopaków. Jeżeli utrzymają grę z tak dużym sercem, nadejdą dla nich wielkie rzeczy - powiedział wprost. - To są młodzi zawodnicy którzy wierzą w to co robią.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skąd ona ma tyle energii? Jędrzejczyk jest niczym... rakieta!
Biało-Czerwoni doskonale zaczęli. Zaskoczyli rywala niesamowitą defensywą, prowadzili nawet 19:4. Potem faworyzowani reprezentanci Izraela zdołali się pozbierać, w czwartej kwarcie to oni mieli 12 "oczek" zaliczki, ale Polacy wrócili.
W ostatniej minucie o porażce zadecydowały detale. - Jestem bardzo dumny z drużyny. Walczyli jak lwy. Grali z wielkim sercem, poświęcili swoje ciała żeby tylko odnieść zwycięstwo - ocenił Milicić.
Wynik mógł być inny, gdyby wpadło parę otwartych rzutów - zwłaszcza z dystansu. Biało-Czerwoni wykorzystali zaledwie 7 z 36 prób. Fatalny dzień na dystansie miał przede wszystkim Jakub Garbacz, który nie wykorzystał żadnej ze swoich... dwunastu prób.
- Zacięliśmy się trochę w ataku, ale to biorę na siebie - tłumaczy Milicić. - Przez te 2-3 dni przygotowań walczyliśmy z obroną. Trenowaliśmy defensywę i mówiłem, że każda otwarta pozycja to ma być rzut na kosz.
Zobacz także:
Nowy impuls i energia dały nadzieję. Nie dały jednak najważniejszego
Sensacja w polskiej grupie! Zobacz tabelę