Legia Warszawa świetnie radzi sobie w rozgrywkach FIBA Europe Cup (bilans 5:0) i całkiem nieźle na krajowym podwórku (6:4), ale to nie oznacza, że trener Wojciech Kamiński nie trzyma ręki na pulsie ws. kolejnych zmian w zespole (do Legii w trakcie rozgrywek dołączył rozgrywający Strahinja Jovanović - zastąpił Josha Sharkeya). W stolicy są zdania, że drużynę trzeba wzmocnić, jeśli chce się walczyć o czołowe lokaty w PLK.
Wiedzą nawet, który element w obecnej układance nie funkcjonuje na należytym poziomie. To środkowy Adam Kemp, który spisuje się dużo poniżej oczekiwań. Koszykarz tylko w jednym na dziewięć występów przekroczył granicę 10 punktów.
Amerykanin w ostatnim meczu z Anwilem Włocławek (wygrana 74:73) na parkiecie spędził tylko 13 minut, notując w tym czasie 3 punkty i 4 zbiórki. Zespół z nim na boisku miał wskaźnik "-13" (najgorszy wynik w drużynie).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Marcin Najman nie przestaje zadziwiać! Zobacz, co tym razem
Nie jest tajemnicą, że trener Kamiński rozgląda się za nowym środkowym na rynku, otrzymuje różne kandydatury zawodników (słyszeliśmy nawet, że klub złożył niektórym graczom oferty - bez efektu), ale jak sam podkreśla - nie jest tak, że w tym momencie jest na kogoś zdecydowany. Po prostu analizuje sytuację, by być gotowym na różne rozwiązania.
- Śledzę rynek i wolnych zawodników na każdej pozycji, nie tylko środkowego. Każdy widzi, że Adam Kemp nie jest w najlepszej dyspozycji, dzielnie zastępował go w poprzednim meczu Darek Wyka, innym razem Jure Skifić. Na razie gramy tym zestawem, który mamy do dyspozycji. Oczekujemy dużo więcej od Kempa, ale żebym miał podejmować teraz jakąś szybką decyzję o zmianie, to na pewno nie - mówił na konferencji prasowej.
Dla Legii spotkanie z Anwilem było bardzo istotne pod względem mentalnym i sportowym (miejsce w tabeli). Warszawianie chcieli zrehabilitować się za porażkę ze Śląskiem Wrocław przed własną publicznością (73:87) i udowodnić, że należy się z nimi liczyć w kontekście układu sił w PLK. Legia i Anwil stworzyły ciekawe widowisko, które do samego końca trzymało w napięciu.
Gospodarzy do sukcesu poprowadził Raymond Cowels, autor 26 oczek, który trafił 6 z 11 rzutów z dystansu! Swoje do dorobku Legii dołożył Łukasz Koszarek, który po profesorsku odczytywał defensywne ustawienia rywali. Wiedział, gdzie i w którym momencie podać piłkę albo samemu zaatakować. Zdobył 16 punktów i miał 6 asyst.
- Czapki z głów przed Cowelsem, jego trójki dały nam tlen w tym meczu. Pewnie nie byłoby tych rzutów, gdyby nie świetne podania Koszarka. On znakomicie go otworzył i później było dużo łatwiej. Tak to jest w drużynie, że w obronie musi pracować pięciu ludzi na boisku, a w ataku czekamy i patrzymy kto ma najlepszy dzień. Cieszymy się, że Ray zagrał równo przez 40 minut i trafił najważniejsze rzuty - mówił Kamiński, który mocno też komplementował zespół z Włocławka.
- Momentami Anwil grał naprawdę super, później musieliśmy gonić, a następnie włocławianie znowu nam uciekali, a my goniliśmy. Taki rollercoaster emocjonalny. Myślę, że mecz mógł się podobać kibicom. Na pewno Anwil ma zawodników, szczególnie Mathewsa i Bella, którzy potrafią wykreować, rzucać i czasami naprawdę ciężko jest ich zatrzymać - podkreślił.
- Na pewno nie był to łatwy mecz, Anwil postawił trudne warunki. Cieszymy się, że wygraliśmy. Świetnie poprowadził nas Ray Cowels w końcówce, trafiał niesamowite rzuty. Kolejne mecze przed nami, więc nie ma co za bardzo świętować - uśmiechnął się Łukasz Koszarek, jeden z liderów Legii.
W tym tygodniu warszawianie zagrają dwa spotkania. W środę na wyjeździe zmierzą się z FC Porto, a w niedzielę podejmą rewelację rozgrywek Grupę Sierleccy Czarnych Słupsk.
CZYTAJ TAKŻE:
Krzysztof Szubarga: Kariera jak pstryknięcie palcem. Żałuję tylko jednego
Prezes lidera PLK nie ukrywa: Nadal szukamy pieniędzy [WYWIAD]
"Jesteśmy ligowym średniakiem". Mają kasę, a nie ma wzmocnień. Dlaczego?!
Najmłodszy trener w lidze mówi wprost: Nie ma głupich pytań