"Jesteśmy ligowym średniakiem". Mają kasę, a nie ma wzmocnień. Dlaczego?!

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Miłoszewski i Matczak
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Miłoszewski i Matczak

Dwa ostatnie mecze dobitnie pokazały, że King Szczecin potrzebuje wzmocnień. - Szukamy - mówi nam trener Miłoszewski, który przyznaje, że klub ma środki, ale jak się okazuje... pieniądze to nie wszystko!

Zacznijmy od tego, że wcześniejszy termin startu rozgrywek (początek września) mocno utrudnił trenerom pracę w procesie budowania drużyny. Teraz to wychodzi, co widzimy po liczbie i częstotliwości zmian. Niemal wszyscy w PLK są teraz aktywni na rynku transferowym.

King Szczecin też jest w tym gronie. By było ciekawiej, szczecinianie - jako jeden z nielicznych zespołów w Energa Basket Lidze (jeszcze Asseco Arka) - przystąpili do sezonu bez kompletnego składu: bez rozgrywającego i środkowego, czyli dwóch zawodników na kluczowych pozycji.

"Jesteśmy ligowym średniakiem"

Tych graczy najpierw szukał Rolandas Jarutis (zwolniony po dwóch meczach!), później jego następca Maciej Majcherek. Obaj robili to bez większych efektów. Ten problem spadł na barki Arkadiusza Miłoszewskiego, który został zakontraktowany przez Krzysztofa Króla pod koniec września. Od tego czasu minęło sześć tygodni, a King... dalej gra w tym samym składzie, rozgrywając po drodze aż sześć meczów.

Cztery z nich nawet wygrał. Problemy pojawiły się w starciach z Asseco Arką i MKS-em. Szczecinianie w obu spotkaniach zagrali słabo, w piątek u siebie wysoko przegrali z dąbrowianami 83:102. Dla wielu ten wynik był dużym zaskoczeniem. W drugiej połowie King już praktycznie nie funkcjonował, na parkiecie rządziła tylko jedna drużyna. To był kiepski występ podopiecznych Miłoszewskiego, który nie krył rozczarowania postawą zawodników. Na konferencji padły mocne słowa.

ZOBACZ WIDEO: Tym wideo gwiazda sportu podbija internet. Co za umiejętności!

- Można oczywiście zachwycać się grą dąbrowian, ale powiedzmy sobie wprost: pozwoliliśmy rywalom na to, by to tak wyglądało. Trafiali niemal wszystko z dystansu i spod kosza. Popełniliśmy za dużo strat, które przeciwnicy zamieniali na łatwe punkty. Na to nie możemy sobie pozwolić w kolejnych meczach. Musimy wrócić na naszą ścieżkę ciężkiej pracy. To jedyny sposób, by znów zacząć wygrywać. Nie będzie żadnej taryfy ulgowej. Te dwa ostatnie mecze pokazały, jak daleko jesteśmy od tego, co byśmy chcieli prezentować - mówił Miłoszewski. Trener Kinga po chwili dorzucił słowa, które odbiły się szerokim echem.

- Na ten moment jesteśmy ligowym średniakiem. Jeśli chcemy być zespołem mocnym, to musimy mocno pracować i trenować - przyznał. Warto podkreślić, że szczecinianie w tym momencie z bilansem 6:5 zajmują piąte miejsce w PLK. Mają dobrą pozycję wyjściową w kontekście walki o miejsce w fazie play-off i finałowym turnieju Suzuki Pucharu Polski.

Po przegranym meczu z MKS-em zapytaliśmy trenera Miłoszewskiego, czy brak odpowiedniej liczby zawodników nie wpływa na jakość treningu. "Czy to odbija się na postawie zespołu?" - takie pytanie usłyszał od nas szkoleniowiec Kinga. Wiemy, że Polak preferuje intensywną, fizyczną koszykówkę przez 40 minut, bardzo często ze wstawkami obrony na całym parkiecie.

- Nie lubię szukać wymówek czy usprawiedliwień. Taką samą sytuację mieliśmy miesiąc temu, gdy wygrywaliśmy i mieliśmy 10 zawodników na treningach. Na pewno nie jest to komfortowa sytuacja. Lepiej pracować z 12 graczami, ale nie będę szedł w tę stronę. To byłoby zbyt łatwe wytłumaczenie - odpowiedział.

Mają kasę, a nie ma wzmocnień. Czemu?

- Cały czas analizujemy sytuację, oglądamy zawodników. Nie jest łatwo, bo coraz więcej zespołów chce wzmocnień, dlatego rynek jest mocno ograniczony. Być może stanie się to za kilka dni, a może w okresie przerwy na mecze reprezentacji. Jedno jest pewne: chcemy się wzmocnić - powiedział Miłoszewski po meczu z MKS-em.

Nowy trener Kinga już od kilku tygodni aktywnie działa na rynku transferowym, ogląda klipy różnych zawodników, negocjuje z agentami, a nawet - co nam zdradził - prowadził rozmowy z kilkoma graczami, którzy byli bardzo blisko zespołu. Takim koszykarzem był np. Lazerick Jones, doświadczony amerykański rozgrywający, który ostatnio grał w lidze VTB. Jego CV jest mocne jak na polskie warunki, strony nawet uzgodniły warunki finansowe, ale nie zagrały kwestie kontraktowe (warunki umowy).

- Rozmawiałem już z kilkoma zawodnikami, w 2-3 przypadkach wydawało, że już jest bardzo blisko, gracze akceptowali nawet swoje role w zespole, ale są jeszcze inne sprawy, w których nie mogliśmy znaleźć porozumienia - wyjaśnił.

- Nie ukrywam, że tych wiadomości od agentów mam mnóstwo, czasami się nawet w nich gubię, kto jak się nazywa, muszę odtwarzać sobie historie, by wiedzieć, co pisałem do danej osoby - szczerze nam przyznał.

W kuluarach mówi się, że King ma sporo pieniędzy do wydania na pozycje rozgrywającego i środkowego. Miłoszewski uśmiecha się, gdy pytamy go o kwestie finansowe. Mówi wprost, że nie chce na nic naciągać prezesa-właściciela Krzysztofa Króla, który wykłada swoje pieniądze na funkcjonowanie klubu.

- Pieniądze? Są, ale nie mówmy, że dysponujemy ogromną gotówką. Zawsze są ograniczenia. Też jestem takim człowiekiem, że swoje pieniądze liczę, ale liczę też kogoś. Nie chcę iść do prezesa i powiedzieć: "proszę dołożyć parę tysięcy więcej, wtedy na pewno coś znajdziemy". To nie jest dobra droga. Nie chcę napinać budżetu do granic możliwości. Szukamy najlepszego możliwego rozwiązania - zaznaczył w rozmowie.

King pytał o Travisa Trice'a
King pytał o Travisa Trice'a

Travis Trice - dlaczego nie?

Dlaczego w takim razie Kingowi, który ma środki, tak trudno jest pozyskać zawodnika? Tutaj Miłoszewski wymienia dwa aspekty: ograniczona liczba graczy na rynku i brak gry w europejskich pucharach. Inne ekipy z Polski - w tym np. Śląsk - mają przewagę w tym aspekcie nad Kingiem. Przykład? Travis Trice. Polak pytał agenta o niego, ale Amerykanin od razu był zorientowany na grę w EuroCupie.

- Minusem jest to, że nie mamy europejskich pucharów. Dobry gracz na to patrzy. Najlepszy przykład: Travis Trice, który wybrał Śląsk Wrocław. Pytałem agenta: "dlaczego go nam nie zaoferowaliśmy?" Odpowiedź była bardzo jasna i konkretna: "chciał grać w EuroCupie, poza tym to są duże pieniądze". Zawodnik, który ma jakość, nazwisko i doświadczenie, może tylko z jednego względu przyjść do Szczecina. Tylko i wyłącznie dla pieniędzy. Rookie? To jest duże ryzyko - wytłumaczył.

Priorytetem w Szczecinie jest znalezienie rozgrywającego, ale... w głowie trenera Miłoszewskiego jest na pewno sporo pytań, na jakiego gracza postawić obok Jakuba Schenka, by nie "stracić" jego pewności i dobrej gry. Bo jeśli przyjdzie zawodnik, który chce piłki, 25-30 minut i dużej roli, to Polak może stracić na swojej wartości. A tego w Szczecinie nie chcą.

- Myślimy o zawodniku, rozgrywającym, który będzie wzmocnieniem, ale też nie ograniczy jego możliwości i potencjału. Wiem, że do tej pory był wszędzie back-up na tej pozycji, ale uważam, że jest gotowy by być ważnym graczem na tej pozycji, ewentualnie dzielić ją z innym zawodnikiem - zaznaczył.

Czy King szuka w takim razie back-up dla Schenka? - pytamy trenera Kinga Szczecin.

- Nie cierpię tego słowa back-up. Proszę sobie wyobrazić taką sytuację. Dzwonię do zawodnika i mu powiem: "jak do nas przyjdziesz, to będziesz back-upem Schenka". Nie oszukujmy się, ale nikt w ten sposób do nas nie trafi. Ja jestem szczery w relacjach i mówię: "mamy dobrego gracza, jest waleczny, charakterny. Jak przyjdziesz, to chwyci cię za gardło na pierwszym treningu. Musisz być na to przygotowanym. Chcę dzielić minuty między was albo grać wami jednocześnie. Dlaczego nie?" - skomentował.

Przed przerwą na mecze reprezentacyjne King rozegra jeszcze jedno spotkanie w Energa Basket Lidze. Szczecinianie na wyjeździe zmierzą się z Treflem Sopot.

CZYTAJ TAKŻE:
Krzysztof Szubarga: Kariera jak pstryknięcie palcem. Żałuję tylko jednego
Ma wszystko, by być gwiazdą PLK. W tle gorący temat!
Tak gwiazdor pożegnał się z mistrzem Polski. "O nim nie chcę mówić"
Najmłodszy trener w lidze mówi wprost: Nie ma głupich pytań

Komentarze (1)
avatar
Sartre
14.11.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Moim skromnym zdaniem największym problemem jest Schenk. Zwłaszcza od momentu gdy zaczęła mu "grozić" tak zwana kariera reprezentacyjna. Teraz takiego gościa strach posadzić na ławkę. Jak czyta Czytaj całość