Jest w wielkiej formie, ale czy zdobędzie w tym sezonie zasadniczym tytuł MVP? Byłoby to dla niego pierwsze takie wyróżnienie w karierze. Shai Gilgeous-Alexander w poniedziałek znów zachwycił koszykarski świat.
Kanadyjczyk w starciu z Houston Rockets zdobył 51 punktów, pięć zbiórek i siedem asyst, trafiając 18 na 30 oddanych rzutów z gry, w tym 5 na 9 za trzy i wszystkie 10 wolnych, a jego Oklahoma City Thunder triumfowali 137:128. To jego czwarty mecz w przeciągu siedmiu ostatnich tygodni, w którym dobił do bariery pięćdziesięciu rzuconych oczek.
ZOBACZ WIDEO: Nawet z lodówką. Nie uwierzysz, co zrobił polski zawodnik
- Czy to 50 punktów, czy 27, czy 17 - dopóki wygrywamy, cieszę się tym. To był dobry wieczór - mówił w rozmowie z mediami SGA.
Thunder przejęli kontrolę nad meczem w trzeciej kwarcie, którą wygrali 39:27 i nie oddali już inicjatywy do samego końca. To ich 50. sukces w tym sezonie przy zaledwie jedenastu porażkach.
- Gram w tę grę, żeby wygrywać mecze. Nie chodzi o to, żeby tylko zdobywać punkty. Nie chodzi o to, żeby ścigać się o zbiórki, asysty czy przechwyty. Nie liczy się nic poza zwycięstwem. O to w tym wszystkim chodzi - tłumaczył kanadyjski rozgrywający.
Największym jego rywalem w walce o tytuł MVP jest Serb, Nikola Jokić.
Wynik:
Oklahoma City Thunder - Houston Rockets 137:128 (30:31, 33:31, 39:27, 35:39)
(Gilgeous-Alexander 51, Williams 24, Wallace 14 - Whitmore 27, Sheppard 25, Green 18)