Teyvon Myers wrócił do składu drużyny z Dąbrowy Górniczej po blisko dwóch miesiącach przerwy i z 15 punktami na koncie był obok Mattiasa Markussona najskuteczniejszym zawodnikiem gospodarzy, ale MKS w sobotę mocno odstawał od PGE Startu.
Gospodarze nie mieli recepty na kapitalnie dysponowanego Tevina Browna. Amerykanin rzucił w całym spotkaniu aż 34 punkty, trafiając 12 na 19 oddanych rzutów z gry i poprowadził lublinian do 14. zwycięstwa w tym sezonie.
ZOBACZ WIDEO: Były kadrowicz stworzył niesamowitą grę. Siatkówka bez wstawania z kanapy
Już pierwsza kwarta, wygrana przez Start 28:11, ustawiła dalszy przebieg meczu. MKS musiał gonić wynik, ale przy takiej skuteczności rzutów za trzy było o to niezwykle ciężko. Gospodarze trafili tylko 5 na 22 próby dystansowe - wszystkie sześć oddanych rzutów zza łuku przestrzelił Raymond Cowels.
Goście uzyskali natomiast ponad 50-proc. celności w rzutach za trzy, a sam Brown miał w tym elemencie 8 na 14. PGE Start zwyciężył bardzo pewnie, bo 101:82.
Ewentualne zwycięstwo dałoby MKS-owi chwilę oddechu, ale tak drużyna z Dąbrowy Górniczej wciąż ma zaledwie siedem wygranych i jest obok Tauron GTK Gliwice i Orlen Zastalu Zielona Góra na samym dole Orlen Basket Ligi.
Wynik:
MKS Dąbrowa Górnicza - PGE Start Lublin 82:101 (11:28, 27:21, 21:22, 23:30)
MKS: Myers 15, Markusson 15, Williams 13, Załucki 13, Piechowicz 6, Łapeta 6, Wójcik 5, Cowels 2, Ryżek 2, Hook 2.
PGE Start: Brown 34, Ramey 16, De Lattibeaudiere 16, Lecomte 15, Drame 12, Put 5, Pelczar 3, Szymański 0, Williams 0.