[tag=53407]
Katarzyna Dulnik[/tag], niegdyś ceniona koszykarka, a później trenerka. Pochodzi z koszykarskiej rodziny i tę dyscyplinę ma po prostu we krwi. Jako córka Haliny Beyer-Gruszczyńskiej, wielokrotnej reprezentantki Polski, pewnego dnia w wieku 10 lat przyszła do domu, mówiąc, że zapisała się na treningi koszykówki.
- Chyba nigdy więcej nie udało mi się tak zaskoczyć mojej rodziny. Nie mogli uwierzyć, że sama znalazłam miejsce, gdzie mogę trenować i na dodatek sama przeszłam przez ulicę. To były dziwne czasy... - wspomina.
Zajmuje się nie tylko koszykówką. Jest prezesem fundacji sygnowanej własnym nazwiskiem. Jej głównym celem jest promocja sportu jako sposobu na szczęśliwsze i zdrowsze życie. Nawet w czasie pandemii koronawirusa niesie innym pomoc i dobre słowo.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
- Jesteśmy wszyscy w bardzo trudnej sytuacji. Musimy dbać o siebie, unikać zagrożenia. Dbanie o siebie to dbanie o innych - w ten sposób zmniejszamy groźbę zarażenia tych najbardziej narażonych, czyli naszych seniorów czy osób chorych. Jednocześnie musimy sobie zdawać sprawę, że ci ludzie muszą jeść, pić, mieć środki czystości. Nie da się ich zwyczajnie zahibernować na czas pandemii. Gdy tylko zobaczyłam wpis mojego kolegi Rafała Witkowskiego o jego aktywności w grupie SENIOR W KORONIE - wsparcie dla starszych osób w czasie pandemii COVID-19, pomyślałam, że to moje miejsce. Mogę pomóc tym, którzy są w trudniejszej sytuacji ode mnie, równocześnie odsuwając uwagę od pesymistycznych myśli i gospodarując swój czas - tłumaczy.
Ci, którzy znają Kasię, wiedzą, że nie umie i nie lubi się nudzić. Pomaganie innym ma we krwi. Kocha działać, rozwiązywać problemy, organizować. - Niestety, moja fundacja nie może teraz funkcjonować. Wszystkie projekty czekają przygotowane na realizację w późniejszym terminie. I tak według teorii, że wszechświat nie lubi pustki, znalazłam sposób na dobre wykorzystanie mojej energii - opowiada mistrzyni Europy z 1999 roku.
- W działającej grupie na Facebooku jest ponad 400 osób chętnych do pomocy. Polega ona na dostarczaniu paczek z jedzeniem (organizowanych przez CPS Śródmieście), robieniu zakupów, zakupie leków, wyprowadzaniu psów i... zwyczajnym wsparciu. Dostarczamy też ciepłe posiłki do potrzebujących. Nasze działania nie mają ograniczeń. Część osób już wcześniej była objęta pomocą OPS. Jednak wciąż pojawiają się nowi potrzebujący, którymi trzeba się zaopiekować. Równocześnie wciąż pojawiają się chętni do pracy. Ta pomoc to też współpraca kilku podmiotów. Wszystkich nie znam, ale na pewno przy pomocy współdziałają fundacja Warsaw Legend czy fundacja Zdrowie Seniora, która dopłaca najbardziej potrzebującym do leków.
- Ludzie mają piękne serca. To jest niezwykle wzruszające. Dwa dni temu, w ciągu kilkunastu minut od napisania ogłoszenia w mediach społecznościowych, zgłosiła się osoba chętna do kupna mikrofalówki dla pani, która nie ma kuchni. To, co się dzieje, napawa mnie wielkim optymizmem. Wierzę, że ubocznym efektem pandemii będzie oczyszczenie ludzkich serc i otworzenie na potrzeby innych. Pokazujemy, ile naprawdę jesteśmy warci - dodaje.
Nie jest tajemnicą, że sytuacja w szpitalach nie napawa optymizmem. Są one w tym momencie w szczególnie ciężkiej sytuacji. Można powiedzieć, że jest dramatycznie. - Wszyscy czytamy pełne trwogi informacje ze szpitali. Brakuje praktycznie wszystkiego. My od dawna wiedzieliśmy o problemach służby zdrowia. Brak testów na koronawirusa dla pracowników służb medycznych uważam za wielki błąd - przecież oni narażają swoje życie, aby ratować nasze. Państwo powinno ich jak najlepiej zabezpieczyć - zaznacza.
Kasia Dulnik ma rozwiązanie. - Myślę, że każdy powinien walczyć z pandemią na swój sposób. Ważne, żeby się nie poddawać, nie popadać w marazm. Zarówno walka lekarzy w szpitalach, jak i praca wolontariacka ma wielką wartość. Możemy szyć maseczki, wspomagać szpitale, przepuszczać medyków w kolejce, porozmawiać przez telefon z kimś, kto ma gorszy dzień. Pomagać mogą wszyscy bez względu na stan majątkowy. Trzeba wyjątkowo wyraźnie okazywać serce w czasach pandemii.
Zobacz także: Koszykówka. Filip Małgorzaciak: Nie było meczu, żebym sobie czegoś nie zarzucił
Koszykówka w dobie koronawirusa. Jerzy Koszuta: Niedługo możemy mieć naprawdę duży problem