Jedyny Polak w NBA w niedzielę spędził na parkiecie niewiele ponad kwadrans, dokładnie 18 minut. Rozpoczął mecz, co nie jest już zaskoczeniem, jako rezerwowy. Był to jego 43. występ w tym sezonie, a 24 razy rozpoczynał spotkania właśnie z ławki.
Sochan w starciu z Minnesota Timberwolves zdobył pięć punktów, trzy zbiórki i przechwyt, trafiając 2 na 5 oddanych rzutów z gry i 1 na 2 wolne. Miał ponadto dwie straty i faul. Momentami krył lidera rywali, Anthony'ego Edwardsa.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
Gospodarze byli dodatkowo wzmocnieni, bo po 10 meczach przerwy do ich składu wrócił Rudy Gobert. Francuz uporał się z problemami z plecami. Teraz pomógł Leśnym Wilkom w pokonaniu San Antonio Spurs 141:124.
- Timberwolves zasłużyli na uznanie, rozegrali naprawdę świetny mecz. W pierwszej połowie pogubiliśmy się nieco bez piłki przy zasłonach. Do przerwy mieli też sześć ofensywnych zbiórek. Czasami nie graliśmy też wystarczająco twardo przy zamykaniu przestrzeni rywalowi - komentował po meczu trener Mitch Johnson, zastępujący na tym stanowisku Gregga Popovicha.
Teksańczyków przed 36. porażką nie uchroniły 22 punkty De'Aarona Foxa czy 20 Stephona Castle'a. Dla Timberwolves 25 oczek wywalczył Edwards, trafiając 10 na 15 rzutów z gry.
Spurs przegrali drugi mecz z rzędu, a obecny bilans 26-36 plasuje ich na 13. miejscu w tabeli Konferencji Zachodniej. Teraz Ostrogi czekają dwa spotkania we własnej hali z osłabionymi plagą kontuzji Dallas Mavericks.
Wynik:
Minnesota Timberwolves - San Antonio Spurs 141:124 (37:29, 31:31, 41:34, 32:30)
(Edwards 25, Reid 20, DiVincenzo 17 - Fox 22, Castle 20, Barnes 15)