Działo się w Kalifornii! Sacramento Kings po dwóch skutecznych rzutach wolnych DeMara DeRozana prowadzili w dogrywce 110:109, ale ostatnie słowo dnia należało do Los Angeles Clippers.
Gospodarzom triumf 111:110 w spektakularnych okolicznościach zapewnił Kawhi Leonard, przypominając o sobie kibicom. Skrzydłowy trafił za dwa równo z końcową syreną.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
- Potrzebujemy takich zwycięstw, jak to. Uważam, że mogą sprawić, że będziemy lepsi, jako zespół. Wszyscy byli podekscytowani - komentował bohater dnia, który zdobył 17 punktów, wykorzystując 7 na 19 oddanych rzutów z pola, w tym 1 na 7 za trzy. Leonard nie zawiódł jednak w kluczowym momencie.
Clippers odnieśli 35. triumf w tym sezonie. James Harden otarł się o triple-double (29 punktów, dziewięć zbiórek, 11 asyst). Kings na nic zdało się natomiast 61 punktów duetu DeRozan (31) - Zach LaVine (30).
- Wykonuje takie kluczowe akcje przez całą swoją karierę - mówił o koledze w rozmowie z mediami Harden. - To zagranie pokazuje tylko, jaką ma pewność siebie i jakim jest typem zawodnika - kontynuował o Leonardzie.
Wynik:
Los Angeles Clippers - Sacramento Kings 111:110 po dogrywce (20:23, 31:26, 21:26, 25:22, 14:13)
(Harden 29, Zubac 22, Leonard 17, Jones Jr. 17 - DeRozan 31, LaVine 30)