EBL. Absurdów nie brakuje. Polski Cukier Toruń słusznie czuje się pokrzywdzony?

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjeciu: Polski Cukier Toruń
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjeciu: Polski Cukier Toruń

Polski Cukier Toruń wygrał więcej meczów od Asseco Arki Gdynia. Przegrał też o trzy spotkania mniej od tej drużyny, a sklasyfikowany został pozycję niżej od rywali z Trójmiasta. Jak doszło do tego kuriozum?

Nie ma dobrego rozwiązania. Zawsze ktoś będzie pokrzywdzony. To najczęściej wypowiadane zdania przy okazji zakończenia sezonu w Energa Basket Lidze.

Najwięcej emocji wzbudzało jedno pytanie: klasyfikować drużyny czy nie. Jeżeli tak, to na jakiej podstawie.

Ostatecznie zamknięto sezonu i sklasyfikowano drużyny według aktualnej tabeli. I tutaj powstało największe kuriozum: Polski Cukier Toruń z bilansem 15 zwycięstw i 5 porażek jest niżej od Asseco Arki Gdynia, która wygrała 14 meczów i przegrała 8. Procentowy współczynnik zwycięstw do rozegranych meczów wynosi zatem w przypadku torunian 0,75 procent, w przypadku gdynian 0,64. Przy takim rozwiązaniu klub stracił premie od sponsorów za medale, a i zawodnicy swoje bonusy za miejsca na podium.

ZOBACZ WIDEO Koronawirus. Ciężka sytuacja klubów sportowych. "Ratunkiem może być wprowadzenie odpowiednich przepisów"

Dlaczego Polski Cukier jest piąty? Bo dwóch meczów nie było mu dane rozegrać. Tutaj włącza się prezes PLK i PZKosz Radosław Piesiewicz. - Należy pamiętać o tym, że drużyna z Torunia sama prosiła ligę o przełożenie spotkań na inny termin - mówi.

Trzeba jednak znać faktyczne powody, dla których Polski Cukier mecze przekładał. Sytuacja nie była zależna od ekipy z Torunia. Wrócić należy do początku sezonu i... rzutu Keitha Hornsby'ego w meczu z Karhu Basket, który zapewnił Twardym Piernikom grę w Basketball Champions League.

Mecze koszykarskiej Ligi Mistrzów rozgrywane były we wtorki i środy. W tygodniu swoje spotkania w EBL - za zgodą ligi - rozgrywał też Stelmet Enea BC Zielona Góra, który weekendy miał zarezerwowane na VTB. Mecz Polskiego Cukru z tym rywalem zaplanowano na środę 22 stycznia. Przy terminarzu z BCL władze Twardych Pierników już... 22 sierpnia informowały, że w przypadku awansu do fazy grupowej BCL trzeba będzie szukać innego terminu. Reakcji ze strony ligi nie było długo...

Drugim spotkaniem, który Polski Cukier nie mógł rozegrać w zaplanowanym terminie była derbowa konfrontacja z Enea Astorią Bydgoszcz. Arena Toruń była niedostępna, a transmisję przeprowadzić miał Polsat. Kluby zasugerowały zmianę gospodarza, ale nie było akceptacji ze strony ligi.

Jak widać nikt w Toruniu nie przekładał meczów "bo tak chciał", tylko działały siły wyższe. Z informacji uzyskanych w klubie wynika, że o braku możliwości rozegrania tych spotkań w pierwotnych terminach działacze poinformowali ligę jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek.

- Nie będę komentował sposobu zarządzania klubem przez toruński management. Anwil też grał mecze w Lidze Mistrzów i swoich spotkań w PLK nie przekładał. Co więcej - Stelmet, który rozegrał więcej spotkań w lidze VTB, też nie składał wniosków o przełożenie meczów w PLK. Podobnie Arka Gdynia, która reprezentowała nas w Eurocupie. Czyli wniosek jest jeden: dało się grać i nie trzeba było za wszelką cenę przenosić spotkań - mówi Piesiewicz, który ewidentnie nie czuje sytuacji.

Anwil ze Stelmetem Enea BC najpierw grał w weekend, a rewanż był meczem "świątecznym". Sam Stelmet Enea BC przypominamy miał terminarz ułożony pod występy w VTB (ukłon ligi w kierunku tego zespołu, który należy docenić). Asseco Arka z zielonogórzanami zagrała z kolei w tygodniu, w którym EuroCup miał pauzę.

Oczywistym faktem jest, że klubom występującym w europejskich pucharach powinno się pomagać przy układaniu terminarza. Stelmet Enea BC zresztą niejako zyskał na tym, że rozgrywał swoje spotkania przed kolejką - w tabeli zaliczony został jedyny mecz 23. kolejki, w którym to zielonogórzanie ograli MKS Dąbrowa Górnicza (dzięki tej porażce ci drudzy zakończyli sezon na 15. miejscu).

Naturalnym powinno być, że spotkanie to powinno zostać uznane, jako nierozegrane. - Nie mogę anulować wyników rozegranych meczów (...) Ja działam na podstawie oficjalnych przepisów gry w koszykówkę - wyjaśnił Piesiewicz.

Sytuacja jest bardzo ciekawa. A co stałoby się, gdyby w środę 11 marca zamiast meczu Stelmet Enea BC Zielona Góra - MKS Dąbrowa Górnicza odbyło się np. spotkanie z udziałem Startu Lublin albo Anwilu Włocławek? Wtedy to jedna z tych ekip byłaby na szczycie (nawet pomimo porażki), a nie ekipa Żana Tabaka, która miałaby najwięcej zwycięstw i najmniej porażek w sezonie.

Źródło artykułu: