[tag=30838]
Damian Lillard[/tag] już teraz jest uznawany za jednego z najlepszych graczy w historii Portland Trail Blazers. Spełniając jedno kryterium, którym jest miejsce w jednym z trzech składów All-NBA po zakończeniu obecnego sezonu (obecność Lillarda to w zasadzie pewnik), rozgrywający ekipy z Oregonu będzie mógł w okresie offseason podpisać tzw. Designated Veteran Extension, zwany potocznie supermaksem.
Jest to wyjątek, który pozwala podpisać zawodnikowi, który jest w lidze siódmy lub ósmy sezon (bez wyjątku, można tego dokonać dopiero po dziesiątym sezonie w lidze) i zostało mu do końca obecnego kontraktu rok lub dwa, umowę opiewającą w pierwszym roku obowiązywania na 35 proc. całościowej wartości salary-cap ustalonej na dane rozgrywki. Aktualna umowa Lillarda kończy się po sezonie 2020/2021, wówczas prognozowany poziom salary-cap będzie wynosił około 121 milionów dolarów, co oznacza, że gracz otrzymałby w pierwszym roku nowego kontraktu 42,3 miliony. Biorąc pod uwagę zasadę ośmioprocentowej podwyżki z sezonu na sezon oraz możliwość podpisania maksymalnie czteroletniej umowy, łączna wartość kontraktu Lillarda będzie oscylowała w granicach kosmicznych 191 milionów dolarów.
Czytaj także: NBA. Mamy remis na Wschodzie. Lowry i Raptors lepsi od Bucks
Z jednej strony jest to bardzo rozsądny ruch zarządu Trail Blazers, gdyż Damian Lillard jest twarzą tej organizacji i naturalnym jest, że klub chce zatrzymać tego gracza do końca jego kariery. Z drugiej, oferowanie tak ogromnych pieniędzy zawodnikowi, który będzie zarabiał ponad 50 milionów rocznie w wieku 35 lat wydaje się być dość dużym ryzykiem ze względu na formę samego Lillarda, ale i dość poważnym blokowanie portfela drużyny i ograniczoną możliwością oferowania dobrych kontraktów zawodnikom, którzy mogą stanowić o sile zespołu na przestrzeni kilku następnych lat.
Czytaj także: Nie ma mocnych na Warriors! Curry wprowadził mistrzów NBA do wielkiego finału!
Damian Lillard w tegorocznym sezonie wprowadził Blazers do finałów konferencji, w których zespół nie grał od 19 lat. Dokonał tego notując 25,8 punktów, 6,9 asyst oraz 4,6 zbiórek na spotkanie. Jego rzut równo z syreną w meczu numer 5 przeciwko Oklahoma City Thunder przejdzie na pewno do historii, ponieważ dzięki temu Blazers zdołali zakończyć serię i awansować do kolejnej rundy.
ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz: Kiedy słuchałem Włodzimierza Szaranowicza, miałem łzy w oczach