Łącznie aż 49 przewinień odgwizdali sędziowie podczas środowego spotkania Asseco Gdynia z Kingiem Szczecin (75:84). Z gry jeszcze w trzeciej kwarcie wyleciał Filip Matczak, który najpierw popełnił czwarty faul, a później został ukarany przewinieniem technicznym. Pozostałą część meczu musiał oglądać z perspektywy ławki rezerwowych. Z faulami problemy miał także Piotr Szczotka, który w drugiej połowie już tak agresywnie nie mógł naciskać na rywali.
Na konferencji prasowej Przemysław Frasunkiewicz nie chciał jednak tym tłumaczyć porażki swojego zespołu. - Nie przegraliśmy przez decyzje sędziowskie. Nie upatrywałbym w tym przyczyny naszej porażki. Popełniliśmy za dużo strat i dlatego nie udało nam się wygrać - wyjaśnił szkoleniowiec gospodarzy.
Gdynianie w całym meczu popełnili 17 strat, z czego 13 w pierwszej połowie. To pokrzyżowało im plany. W arkuszu statystycznym sześć takich błędów naliczono Krzysztofowi Szubardze, liderowi Asseco, który był szczelnie kryty przez gości ze Szczecina.
- W drugim meczu z rzędu popełniamy zbyt dużą liczbę strat. Znów ten wskaźnik przekroczył granicę 16. Nie da się w ten sposób wygrywać meczów w PLK - tłumaczył Frasunkiewicz.
ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka: to, co przeżyłam, było dla mnie dramatem
- Drużyna ze Szczecina wykorzystywała nasze niedociągnięcia w obronie. Goście karali nas rzutami z dystansu. Mimo że byliśmy skupieni na tym elemencie, to szczecinianie i tak trafili 12 z 27 rzutów. To dobry wskaźnik - dodał.
Szkoleniowiec Asseco do boju posłał całą dwunastkę zawodników. Z niezłej strony pokazali się zmiennicy - Marcel Ponitka zdobył 15 punktów, Filip Put uzyskał osiem, z kolei po sześć dodali Mikołaj Witliński i Bartosz Jankowski.
- Cieszę się z faktu, że zagraliśmy szerszą rotacją. Każdy z zawodników miał okazję się zaprezentować - powiedział Frasunkiewicz.