Kibice w Gdyni zobaczyli ciekawe, żywe spotkanie, które zakończyło się zwycięstwem gości ze Szczecina. Ekipa prowadzona przez Marka Łukomskiego wygrała 85:74. King do triumfu poprowadził "admirał" Russell Robinson, który uzyskał 22 punkty, sześć asyst i trzy przechwyty. Ważnym wsparciem dla drużyny był także Taylor Brown - 15 "oczek" i dziewięć zbiórek.
- Cieszymy się z wygranej, ponieważ wiedzieliśmy, że w Gdyni gra się niezwykle ciężko. I tak też było. Asseco postawiło nam niezwykle twarde warunki - powiedział na konferencji prasowej Łukomski. Szkoleniowiec szczecińskiego zespołu w swojej wypowiedzi w głównej mierze skoncentrował się na gdyńskiej drużyny.
- Duże gratulacje dla klubu Asseco Gdynia, Przemysława Frasunkiewicza za to, że zespół tak dobrze funkcjonuje. Czapki z głów przed koszykarzami, ponieważ w każdym spotkaniu walczą jak równy z równym z drużynami, które mają zdecydowanie wyższe budżety. Asseco nigdy się nie poddaje - zauważył Łukomski.
Trudno nie zgodzić się z trenerem King Szczecin. Asseco to idealny przykład na to, że za niewielkie pieniądze można zbudować drużynę, która będzie stawiała opór każdej ekipie w PLK. Gdynianie byli o krok od zwycięstwa we Włocławku i w Zielonej Górze. W decydujących momentach zabrakło im doświadczenia.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski skrzywdzony podczas Złotej Piłki?
- Dopinguję zespół z Gdyni przez 363 dni w roku. Przez cały rok nie mogę, bo gramy z nimi dwukrotnie w PLK. Wtedy sentymenty odkładam na bok. Znam tych chłopaków z drużyny - dwóch miałem na kadrze Polski: Filipa Matczaka i Przemysława Żołnierewicza. Patrzę i obserwuję ich rozwój. Trzymam za nich kciuki - przyznał szkoleniowiec King Szczecin.
Asseco Gdynia z bilansem 5:6 zajmuje 12. miejsce w PLK. King jest na szóstej lokacie.